niedziela, 28 sierpnia 2016

Ale o co chodzi - część 4 - Ikonostas

Co to jest ikonostas i skąd się wziął w cerkwi?

Najpierw trzeba by było cofnąć się do czasów świątyni żydowskiej. Cała świątynia była podzielona na 3 obszary. Istniał dziedziniec kobiet i pogan, potem część święta, gdzie wstęp mieli mężczyźni. Na już całkowicie wyjątkowym miejscem było święte świętych, część wydzielona, gdzie mógł wejść tylko kapłan składający ofiarę, gdzie w 1 świątyni, tej wybudowanej przez króla Salomona znajdowała się Arka Przymierza, a w niej tablice przymierza, naczynie z manną, którą Izraelici żywili się na pustyni, a także laska Mojżesza. Święte Świętych było oddzielone od reszty świątyni zasłoną, która uniemożliwiała zaglądnięcie do środka. To właśnie ta zasłona rozdarła się, gdy umarł Jezus.

Podobny schemat budowy można zauważyć w przypadku cerkwi. Tyle, że w przypadku świątyń Kościołów Wschodnich rolę zasłony przejął ikonostas. Najprościej rzecz biorąc, ikonostas to ściana z ikon, której zadaniem jest oddzielenie sanktuarium (prezbiterium) od reszty świątyni. W starszych cerkwiach drewnianych, tych budowanych do XVIII w. (z nielicznymi wyjątkami w późniejszych, np. we Wróbliku Szlacheckim) ikonostas był konstruowany na przegrodzie zrębowej – budowano normalną ścianę, w której potem wyrzynano właściwe otwory. W późniejszych budowlach ikonostas jest (lub był) rodzajem rusztowania, z ozdobnymi wypełnieniami pomiędzy ikonami. W przypadku cerkwi murowanych było różnie – albo opierał się na ścianie, w której pozostawiono przejścia, albo był tylko formą rusztowania.
Mówiąc o ikonostasie może zacznę od przejść. Otóż powinno ich być 3. W starych cerkwiach, tych sprzed XVI w. mogło być ich tylko dwa, ale takie są wyjątkiem i bardzo trudno można takie spotkać w Polsce (mi się nie zdarzyło).
Środkowe przejście, najbardziej zdobione, nazywa się Carskie Wrota. Tymi drzwiami może przejść tylko kapłan i car (cesarz). Wyglądają one jakby były plecione, przy czym znajduje się na nich 6 medalionów, w tym 4 z wizerunkami świętych Ewangelistów – Mateusza, Marka, Łukasza i Jana, Jeden z Matką Bożą z Dzieciątkiem, wreszcie ostatni, ze św. Michałem.

Wejścia boczne, to Wrota Diakońskie. Tymi drzwiami przechodzić mogą ludzie posługujący przy Służbie Bożej. Często są wykonane jako lite, wtedy na nich przedstawieni są albo święci Diakonowie, lub Mojżesz, Eliasz, czy też inni bohaterowie wiary ze Starego Testamentu.

Ważna sprawa – za ikonostas nie mogą wchodzić kobiety. Wejście kobiety do miejsca najświętszego jest uznawane za zbezczeszczenie świątyni i wymaga to rekonsekracji.
Układ ikon w ikonostasie nie jest sprawą przypadkową. Każda, najdrobniejsza ikona ma swoje ściśle określone przepisami miejsce. Może zaczniemy od dołu. Najniższa część ikonostasu, to antependium lub inaczej nastawa. W niektórych cerkwiach jest ono pozostawione puste. Jeśli już tam pojawiają się malowidła, to najczęściej są to sceny z Pisma Świętego, Starego i Nowego Testamentu. Jednym z wyjątków jest jak dobrze pamiętam cerkiew w Górzance, gdzie namalowano po prostu łemkowskiego pasterza. Jako, że jest to przedstawienie z XVIII w. jest to najstarszy wizerunek pasterza z tych terenów.

Na wysokości oczu znajduje się rząd ikon największych. Są to ikony namiestne. Patrząc na ikonostas, po lewej od carskich wrót zawsze będzie znajdować się będzie ikona Matki Bożej z Dzieciątkiem. Może to być przedstawienie Umilenie – Matka Boża przytula Dzieciątko Jezus do siebie, dotykając policzkiem głowy Jezusa, albo Hodogetria – Wskazująca drogę – wyprostowana Matka Boża trzyma dzieciątko Jezus, na lewym ręku, prawą ręką wskazując na Jezusa.

Po prawej stronie carskich wrót znajduje się ikona Jezusa Nauczyciela – namalowana zawsze według kanonu – Jezus patrzący wprost, w lewej ręce trzyma księgę Ewangelii, prawą rękę podnosi do błogosławieństwa, mając palce wskazujący i środkowy splecione w kształt X - greckiej litery CHI – pierwszej litery słowa Chrystus.

 Ikona chramowa, znajdująca się jako pierwsza po prawej, przy ścianie, okazuje nam wezwanie cerkwi. Może tam być jedna osoba (czyli cerkiew pod wezwaniem jakiegoś świętego, np. Bazylego albo Paraskewy), dwie – najczęściej będą to święci Kosma i Damian, trzech aniołów – cerkiew p.w. Soboru Świętego Michała. Ale może tam też być namalowane wydarzenie, np. Pokrow.

Ikona pierwsza od lewej przedstawia świętego „najpopularniejszego” na danym terenie. W południowej Polsce, niemal zawsze będzie tam ikona św. Mikołaja (wyjątkiem są oczywiście cerkwie pod jego wezwaniem, gdzie jego ikona będzie pierwsza po prawej, jako chramowa).

Nad carskimi wrotami często pojawia się Mandylion, albo inaczej wizerunek Acheiropoietus – Nie ludzką ręką uczyniony. Pierwowzorem Mandylionu, wg. Tradycji jest wizerunek, który powstał na chuście św. Weroniki, gdy Ta wytarła twarz Jezusowi podczas Drogi Krzyżowej. Nie jest to jednak element obowiązkowy – nie występuje wszędzie. Często zamiast niego znajduje się ikona Ostatniej Wieczerzy.

Nad ikonami namiestnymi znajduje się rząd prazdników. Prazdniki to najczęściej małe ikony, przedstawiające kolejne wydarzenia z roku liturgicznego i wg. tego cyklu są ułożone. Pośrodku, nad wrotami carskimi znajduje się ikona ostatniej wieczerzy, będąca jednym ze śladów wpływów łacińskich w kościele wschodnim. Prazdniki wyjmowano z ich miejsc w święta, które przedstawiały i kładziono na stoliku przed ikonostasem, gdzie każdy przychodzący na Liturgię mógł oddać cześć Bogu przez ucałowanie ikony.

Nad prazdnikami mamy rząd z ikoną Deesis. Deesis, to ikona znajdująca się pośrodku, przedstawiająca Chrystusa Królującego Sędziego. Jezus siedzi na tronie jako król, w szatach i w insygniach królewskich. Na niektórych ikonach po bokach stoi jeszcze Matka Boża i św. Jan Chrzciciel. Bo bokach Deesis znajdują się ikony apostołów, często zgrupowane po dwie. W niektórych cerkwiach zamiast św. Macieja (wybranego przez losowanie na miejsce Judasza) znajduje się ikona św. Pawła, apostoła narodów.

Nad apostołami znajdują się ikony królów i proroków Starego Testamentu, najczęściej w małych medalionach. Całość ikonostasu wieńczy malowany krzyż, przedstawiający Mękę Chrystusa.

Jeszcze kilka słów o pewnym wyposażeniu cerkwi, jakim jest Płaszczenica. W Wielkim Tygodniu w kościołach rzymskokatolickich buduje się Groby Pańskie. W Kościołach Wschodnich w Wielki Piątek ołtarz nakrywany jest wspomnianą Płaszczenicą. Jest to ikona, przedstawiająca ciało Jezusa, leżące w grobie. W Wielkanoc jest ona uroczyście zdejmowana, z ołtarza na znak Zmartwychwstania.

I jeszcze jedno malowidło często powtarzające się w cerkwiach. Na parapecie chóru muzycznego bywa namalowany król Dawid z harfą. W Piśmie Świętym znajdujemy fragmenty o tym, jak pięknie grał i śpiewał, a żydzi uznają, że to On jest autorem ks. Psalmów. W cerkwi nie ma organów i organisty. Jest kantor, który przewodzi śpiewowi, może być chór, który mu pomaga, ale nie ma instrumentów!
I jeszcze jedna sprawa. Za ikonostasem znajduje się ołtarz, na którym znajduje się tabernakulum:


Do poczytania :)

niedziela, 14 sierpnia 2016

Grecja w Krościenku

Najniżej położone przejście graniczne Polsko – Ukraińskie, to Krościenko. Docierają tam dwie drogi, w tym jedna powiatowa, kiedyś docierała też kolej – do dziś na dworcu w Krościenku wisi zegar, pokazujący czas po stronie polskiej i ukraińskiej. 

Samo Krościenko wygląda jak wieś na końcu świata (którą praktycznie jest). Przeszło swoją historię – w latach 1944-51 należało do Związku Radzieckiego, dopiero dzięki wymianie regionów (o tym tutaj), wróciło do Polski. Kiedyś we wsi mieszkało dużo więcej ludzi, nie mówiąc o tym, że był tu też kościół katolicki.

Gdy miejscowość wróciła do Polski, zdecydowano osiedlić w niej Greków. Skąd Grecy w Polsce? Zaraz po II Wojnie Światowej, po konferencjach ustalających kształt powojennego świata, Stalin postanowił, że chce mieć więcej. Jego wzrok padł na Grecję, która geograficznie leży we wschodniej części Europy, dodatkowo sąsiadowała z krajami, które już były opanowane przez komunistów, jak Jugosławia, Albania, czy Bułgaria. Zaczął wspierać dawny komunistyczny ruch oporu, który wystąpił do walki z legalną władzą. Krwawa wojna domowa trwała aż do 1949 r., gdy udało się pokonać komunistów, którzy szukali okazji na przetrwanie za granicą, w krajach Demoludów (Demokracji Ludowej). Pewną grupę przyjęła Polska, osiedlając ich min. w północnej części Bieszczadów.

Jak się okazało nie byli dobrymi osiedleńcami. Nie dbali o to, co zostało im powierzone – ani o budynki, ani o inwentarz żywy. Tym bardziej nie dbali o pamiątki przeszłości, która była przed nimi. Gdy otrzymali do dyspozycji cerkiew uczynili z niej magazyn obornika, później stajnię dla owiec. W latach 60 część z tym osadników wróciła do Grecji, inni przenieśli się w inne rejony Polski.

A cerkiew? Według daty, która była wyryta na niezachowanym tragarzu, powstała w 1794 r. W 1864 r. przeszła gruntowny remont – powstaje przedsionek, ściany zostają oszalowane. Zachowane ostatki wskazują, na istnienie sobót – częściowo zasłoniętych przestrzeni, w których mogli nocować ludzie przybyli na Liturgię dzień wcześniej.  

Bryła świątyni jest orientowana, usytuowana na wzniesieniu w widłach rzek Strwiąż i Stebnik. Świątynia jest trójdzielna, konstrukcji zrębowej. Zręby ścian łączone na obłap i jaskółczy ogon. Nawa zbudowana na planie kwadratu, jest szersza od pozostałych części. Nad nawą duża, dwukondygnacyjna kopuła na ośmiobocznym tamburze. Sanktuarium, nawa i babiniec tej samej wysokości. Zwieńczenie kopuły i dwóch niewielkich wieżyczek nad prezbiterium i babińcem mają formę ślepych latarni z baniastymi hełmami, krytymi blachą. Pozostałe części dachu i kopuły kryte gontem.

Gdy w latach 70 Kościół Rzymskokatolicki przejmował cerkiew, nie było w niej już wyposażenia, a nawet podłogi. Dopiero po remoncie można ją było używać jako kościoła. Wyposażenie jest współczesne. Kilka elementów pierwotnego wyposażenia znajduje się w Muzeum w Łańcucie. 
Jeszcze dzwonnica, stojąca tuż obok.
No i zapraszam znów :)

piątek, 12 sierpnia 2016

Hymny i Młyny

Jest coś takiego w historii, co czyni ją przerażającą. Może inaczej – coś takiego, co powoduje, że człowiek, który zaczyna się nią interesować, wychodzić poza ciasne ramki szkolnego przedmiotu, zaczyna czuć się nieswojo. Otóż historia jest szyderczynią. Przewrotną i złośliwą. Jakżeż często coś, co jest ważne dla jednego narodu, znajduje się na terytorium innego państwa, co gorsza, często państwa, z którym nie ma dobrych stosunków sąsiedzkich. Tak może być na przykład z Lwowem. Miasto, które od zawsze było polskie. Które w trudnych latach zaborów było jednym z mateczników Polskości, które w swym herbie deklarowało „Zawsze wierni” Rzeczpospolitej, dziś znajduje się poza granicami Polski.

W moich wędrówkach wakacyjnych po „pięknym wschodzie” spotkałem takie miejsce, które dla Ukraińców jest bardzo ważne. Dlaczego?
Chodzi o wieś Młyny. Trafiłem tam w sumie przez przypadek – poszukując kolejnej cerkwi. Rzeczywiście we wsi znajduje się dawna cerkiew greckokatolicka p.w. Pokrow Przenajświętszej Dziewicy. Pokrow, to charakterystyczne przedstawienie Matki Bożej, która zgodnie z tradycją ukazała się w VIII w. w Konstantynopolu, jako Ta, która opuszcza swój welon na lud, na znak opieki.
Świątynia powstała prawdopodobnie w XVII w.,  w 1733 r. została przebudowana i rekonsekrowana – podwyższono ściany, doświetlono wnętrze nowymi, większymi oknami. Obecny wygląd, to skutek kolejnej przebudowy, tym razem z XIX w., gdy powiększono nawę i nadbudowano kopułę na wysokim bębnie.

Jest to cerkiew drewniana, orientowana, konstrukcji zrębowej. Sanktuarium zamknięte jest ścianą prostą, do niego przylega dobudowana w XIX w. zakrystia, także konstrukcji zrębowej. W połowie ścian znajduje się opasanie, które jest wsparte na rysiach. Wszystkie połacie dachowe kryte są blachą. Wszystkie ściany oszalowane są pionowymi deskami, całość wzmocniona lisicami.

Wnętrze zachowało bogate wyposażenie, w tym ikonostas, ale nie dane było mi wejść do środka. Obok świątyni znajduje się drewniana dzwonnica, pochodząca z XVIII w. o konstrukcji słupowej, oraz bramka, w której można zobaczyć, jak wygląda więźba dachowa wsparta na królu.


Jednak sama świątynia to nie wszystko, ponieważ za ogrodzeniem można zobaczyć coś w rodzaju ufo, które nie dawno wylądowało. Dopiero podejście bliżej, rozpoznanie herbu naszych wschodnich sąsiadów i rozszyfrowanie napisów pozwala nam określić co to w ogóle jest.

Otóż parafia we Młynach, była ostatnią parafią ks. Mychajło Werbyckiego. Jakiś czas temu o nim było kilka słów. Mychajło Werbycki urodził się w Jaworniku Ruskim (lub w Uluczu – ale to tak do końca nie ważne, to była jedna parafia) w 1815 r. jako syn księdza greckokatolickiego. Osierocony w dzieciństwie, wraz z bratem był wychowywany przez swego dalekiego krewnego, przemyskiego władykę (biskupa) Iwana Snihurśkiego. Uczył się i studiował w Przemyślu, we Lwowie i znów w Przemyślu, gdzie otrzymał święcenia kapłańskie. Od 1852 aż do śmierci w 1870 r. był parochem w Młynach. Jego zamiłowaniem była muzyka. Komponował ale też śpiewał w chórach jak i solo. Pisał muzykę do przedstawień teatralnych. W 1864 r. jeden z lwowskich teatrów wystawił sztukę Zaporożcy, do której napisał min. pieśń Szcze ne wmerła Ukrajina. Po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości w 1991 r. ta pieśń stała się ukraińskim hymnem państwowym.

Pierwszy pomnik, w kształcie liry, ufundowali członkowie lwowskiego chóru Banduryst. Nad nim, w 2004 r. państwo ukraińskie ufundowało granitowy koszmarek, całkowicie nie pasujący do stojącej obok świątyni. Obecnie to mauzoleum jest miejscem częstych wizyt delegacji ze wschodu.

Pisząc ten wpis tak się zastanawiam, gdzie jest pochowany Józef Wybicki, twórca naszego hymnu, Mazurka Dąbrowskiego. Po krótkich poszukiwaniach już wiem – w Poznaniu, a więc w Polsce.

I jeszcze inna myśl – skąd się biorą hymny. Mało jest krajów w Europie, które mają hymn pisany właśnie w tym celu. Najczęściej są to pieśni albo o pochodzeniu wojskowym – jak hymn Francji, Niemiec, czy też nasz. Albo są to pieśni pisane dla teatrów, ale porywające duszę – jak hymn Ukrainy. A już zupełnym oderwaniem jest hymn Czech. Ale to już inna historia…


Do poczytania!