niedziela, 28 maja 2017

Aż serce zabolało - część 9 - Królik Wołoski

Podobają mi się niektóre nazwy miejscowości w Beskidzie - ot, chociażby taki Królik Polski. Kiedyś był też Królik Wołoski. Jedyne co z niego zostało to ruina cerkwi i nazwa. 
Historia zaczyna się od lokowania wsi Johanne, założonej przez Zyndrama z Maszkowic w 1386. Z biegiem lat zmieniała się nazwa - Crolicow (1426), Królikowa, Krolika (1599), czy Krolik (1635). Wreszcie w XVII w. przyjmuje się nazwa Królik Polski. Nazwa może pochodzić od małego króla - zarządcy jakiegoś terenu, lub od nazwiska Kroll. 
W 1553 r. bp Jan Dziadulski utworzył nową miejscowość - Nowa Królikowa, na południe od Królikowej. Nową osadę lokowano na prawie wołoskim. W XVII wieku od narodowości mieszkańców przybiera nazwę Królik Wołoski. We wsi powstaje parafia grekokatolicka, przez kilka pokoleń dziedziczona przez ród Wołoszynowiczów, aż do XX w. 
W 1843 r. powstaje cerkiew pod wezwaniem Przeniesienia Relikwii Św. Mikołaja, na miejscu wcześniejszej, drewnianej. 
Cerkiew jest murowana z kamienia rzecznego. Dwudzielna, przykryta jednokalenicowym dachem z trzema ośmiobocznymi wieżyczkami z baniami i krzyżami. Co ciekawe, nie jest to cerkiew orientowana - prezbiterium jest skierowane na zachód. Sanktuarium oddzielono od nawy murem z 3 arkadami i górnym prześwitem.
Po obu stronach prezbiterium zbudowano zakrystie. Obok świątyni postawiono dzwonnicę parawanową. 

W 1923 r. oraz w 1930 r. cerkiew przechodziła remont. Parafia grekokatolicka obejmowała swą opieką także mieszkańców sąsiedniego Królika Polskiego. Była wykorzystywana do czasu wysiedleń. W 1947 r. wszystkich mieszkańców wsi wysiedlono na północno- zachodnie tereny Polski. 

Opuszczona cerkiew została przejęta przez PGR w pobliskich Szklarach. Wykorzystywana jako magazyn, stopniowo niszczała. Gdy już upadły Państwowe Gospodarstwa Rolne, cerkiew była w stanie ruiny - bez wyposażenia, bez okien. 

Od 2013 r. Stowarzyszenie Królik Wołoski zbiera środki i powoli konserwuje ruiny cerkwi. Idzie powoli, ale idzie - zabezpieczono wnętrze, wyremontowano dzwonnicę. Coś się dzieje. 
Obok cerkwi, pod bujną w sezonie letnim roślinnością kryje się cmentarz. Na nim, tuż pod murem cerkwi można znaleźć grób parocha.

Inne groby i ruiny kaplicy cmentarnej już są gorzej dostępne (komary + kleszcze = problemy)

Zapraszam znów!

sobota, 20 maja 2017

Święta wojna - Polany

Jest w Beskidzie Niskim, w centralnej jego części, w powiecie jasielskim, w gminie Krępna wieś Polany. Powstała w połowie XVI w. na prawie wołoskim. Początkowo zamieszkana przez chrześcijan dwóch wyznań, grekokatolików i łacinników. W 1914 r. we wsi została zbudowana murowana cerkiew p.w. św. Jana Złotoustego (Chryzostoma), na miejscu wcześniejszej drewnianej, która już w protokole powizytacyjnym z 1899 r. jest opisana jako stara i w złej kondycji. Wybudowano świątynię na planie krzyża greckiego z dużą centralną kopułą. Ogromną pomocą w budowie były ofiary przesyłane od emigrantów łemkowskich w Stanach Zjednoczonych. Powstała piękna, duża świątynia.
W wyniku schizmy tylawskiej, w 1927 r. prawie połowa grekokatolików przeszła na prawosławie. W Polanach pojawiło się nowe wyznanie. Od 1934 r. wieś należała do Administracji Apostolskiej Łemkowszczyzny. Wtedy nadeszła tragedia II wojny światowej. Najpierw, w wyniku działań wojennych, a konkretnie w czasie bitwy o przełęcz Dukielską, została zrujnowana cerkiew - ocena z lat 60 mówi o 75% zniszczeniu. Następnie, już po wojnie wysiedlenia, związane z akcją Wisła. Z ponad 340 domów, pozostało zamieszkanych tylko kilkanaście. Pozostali katolicy sprawowali Msze Święte w tymczasowych kaplicach, w domach. Sytuacja zmieniła się, gdy od 1956 r. zaczęli wracać z wysiedleń przedwojenni mieszkańcy - prawosławni i grekokatolicy. W tym czasie ludzie byli obsługiwani przez tego kapłana, który akurat przyjechał, nie zważając na wyznanie - bo Bóg przecież ten sam...

W latach 60 we wsi ukształtowało się pewne porozumienie - Msze katolickie (rzymsko i greko) odbywały się zimą w domu, latem pod tymczasowym zadaszeniem na placu cerkiewnym. Msze prawosławne miały miejsce w ruinach cerkwi. Wreszcie prawosławni zaczęli starać się o odzyskanie ruin cerkwi. Przy czym robiono to w specyficzny sposób - starano się o odbudowę świątyni, nie mówiąc o tym, dla kogo ona ma być odbudowana i przez kogo używana. I w 1966 r. decyzją Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Rzeszowie, ruiny cerkwi trafiły w ręce parafii prawosławnej. Mozolnie ruszyła odbudowa, wspierana przez wszystkich mieszkańców - mieli nadzieję, że wszyscy będą z niej korzystać. Dużo znów pomogli emigranci z USA. Ale w odbudowie przeszkadza tymczasowa kapliczka rzymskokatolicka. Jednej z nocy zostaje ona zdewastowana i przewrócona, o co oskarżona jest strona prawosławna. Konflikt narasta. Szczyt przychodzi w 1971 r. Regularnie dochodzi nie tyle do kłótni, co już do bijatyk.
28 listopada 1971 r. (niedziela) katolicy pod wodzą ks. Pańczyszyna rozbijają zamek w drzwiach głównych, próbując się dostać do środka. Drzwi jednak nie puszczają, są podstęplowane od środka. Rozbijają więc drzwi od zakrystii i kruszą mur dzielący zakrystię od prezbiterium. W ten sposób wchodzą do środka. Ksiądz odprawia Mszę, poświęca świątynię i wygłasza kazanie, że tym sposobem zlikwidował parafię prawosławną. Dzień później ksiądz odprawia w cerkwi pogrzeb, zabierając prawosławny krzyż i chorągwie.
7 grudnia katolicy gubią klucze do kłódek, które sami nałożyli na drzwi. Znajdują je prawosławni, wchodząc do cerkwi, później zakładają swoje kłódki. Dzień później, 8 grudnia, katolicy pod wodzą księdza siekierami i łomami włamują się do cerkwi. Ksiądz Pańczyszyn odprawia Mszę, zamyka świątynię swoimi zamkami. Wieczorem forsują je prawosławni, barykadując się w środku. Zaczyna się regularne oblężenie, przerwane chwilowo przez przybyłą milicję. Tymczasowe porozumienie, zawarte dzięki lokalnym władzom z Krosna - jedna kłódka z dwoma kluczami, jednym dla katolików, drugim dla prawosławnych zostaje odrzucone przez prawosławnych, którzy zakładają swoje kłódki.
Kolejnego dnia, katolicy siekierami wybijają sobie dostęp do cerkwi i zawieszają swoje zamknięcia. I znów, następuje kontrakcja - 10 grudnia to prawosławni rozbijają kłódki. Przybyli przedstawiciele władzy zamykają i plombują cerkiew. Następuje chwilowe opamiętanie. Do 13 lutego, gdy katolicy zrywają plomby i przejmują cerkiew już na stałe. To nie kończy problemu - rozpoczynają się starcia na sali sądowej, oraz prześladowanie prawosławnych, polegające na utrudnianiu sprawowania liturgii. I nie ważne, że sąd nakazuje w 1982 r. współużytkowanie cerkwi - jak ksiądz Pańczyszyn powiedział, że prawosławni mogą do cerkwi chodzić, ale popa nie wpuści, bo mają modlić się po katolicku. Tak to zabrakło człowieczeństwa...
Spór stracił na sile w latach 80, zwłaszcza po odejściu księdza na inną parafię i ze śmiercią Jana Gałczyka - inspiratora odbudowy cerkwi jako prawosławnej. Obecnie świątynię wykorzystują katolicy rzymscy i grekokatolicy. Garstka mieszkańców Polan wyznania prawosławnego musi jeździć do innych miejscowości.
Święta wojna, bo prowadzona o świętości. Niestety, także grzeszna, bo prowadzona grzesznymi metodami. A Jezus cierpi...

Do poczytania!

niedziela, 14 maja 2017

Normalnie schowana - Łosie

Z tymi Łosiami to jest problem. Bo to zwierzyna duża, całkiem niebezpieczna. Kiedyś, wracając z ferii w Bieszczadach, jadę sobie obwodnicą bieszczadzką z zawrotną prędkością 20km/h (wiecie, standard utrzymania drogi - gdzieś tam pod śniegiem), wyskakuję zza zakrętu, a tu na drodze stoją 3 i plotkują. Autentycznie, jakby mogły mówić, to by pewnie rozmawiały, co nowego w lesie słychać. No to po hamulcach i stoję. I nie wiem, co zrobić. Czekam. Wreszcie jeden popatrzył w moją stronę, coś mruknął (w stylu: ok, chłopaki, przepuśćmy jelenia) i zeszły z drogi. 
Ale co jo godom, co jo godom...
Oczywiście, że chodzi o miejscowości. W województwie małopolskim są dwie, o tej samej nazwie. Jedne są w Beskidzie Sądeckim, , drugie w Beskidzie Niskim, w dolinie Ropy. W obu są cerkwie. Obie zbudowane w tym samym stylu. Tylko wezwania inne. No i teraz też jest różnica w wyznaniach, które się opiekują świątyniami. A ten wpis jest o tych drugich. 
Do Łosi nie jest trudno trafić - najłatwiej jechać od Ropy w stronę Uścia Gorlickiego i przed Klimkówką nie skręcić, tak jak biegnie główna droga, tylko pojechać prosto. Można też jechać od Gorlic przez Bielankę. Jak już się dojedzie pod nowoczesny, trochę nijaki kościół, to warto na parkingu zostawić pojazd. I tylko nigdzie nie widać cerkwi... Naprzeciwko parkingu znajdziemy drogowskaz do zagrody maziarskiej - wyrób mazi, najpierw w procesie suchej destylacji odpadów sosnowych, później z ropy naftowej, był jednym z głównych zajęć miejscowej ludności. Maź wykorzystywano do smarowania osi wozów, a wożono ją daleko, bo aż na Węgry, Litwę, Łotwę a nawet do Rosji. Idąc w kierunku zagrody już widzimy dzwonnicę i tył cerkwi.


Cerkiew została zbudowana z fundacji hr. Stanisława Siemieńskiego z Biecza, ówczesnego właściciela wsi. Otrzymała wezwanie Narodzenia Bogarodzicy. Prawdopodobnie w 1876 r. (lub w 1928 r.) powiększono ją i przekształcono - rozbudowano nawę, dobudowano dwie zakrystie, całość otynkowano. Po wysiedleniach, od 1947 r. używano ją jako kościół rzymskokatolicki. W 1952 r., podczas kolejnego remontu, otynkowano na nowo świątynię. Dopiero remont z lat 80 doprowadził do odbicia tynków i obicia ścian gontem. Gdy zaczęli wracać przedwojenni mieszkańcy wsi, sporadycznie zaczęto sprawować liturgię grekokatolicką. W latach 90 cerkiew wróciła w ręce grekokatolików, będąc współużytkowania wyznawców obu obrządków. Tak było do czasu wybudowania kościoła. 

Cerkiew w Łosiu należy do cerkwi łemkowskich typu północno- zachodniego. Jest orientowana, trójdzielna, z bryłą zaburzoną przez rozbudowę. Nieduży babiniec, z dostawioną do niego wieżą mieszczącą przedsionek. Na wieży izbica. Dach nieregularny, kalenicowy, kryty blachą. Nad prezbiterium i nad nawą niewielkie blaszane banie, kolejna, podobna na wieży. Wnętrze ze stropami płaskimi. Polichromia z motywami ornamentalno- figuralnymi pochodzi z 1935 r.

Zachował się kompletny ikonostas, pochodzący z przełomu XVIII i XIX w. W nim ciekawa ikona narodzin Matki Bożej - św. Anna odziana na biało, otoczona kilkoma posługującymi jej kobietami, dwie z nich kąpią noworodka - Maryję. Scena niemalże świecka w swej wymowie. 

Zdjęcie ze strony malopolska.szlaki.pttk.pl
Teren cerkiewny ogrodzony jest niskim murkiem z bramką. Polichromia w nadprożu od strony zewnętrznej nawiązuje do dat obchodu tysiąclecia Chrztu Rusi,

zaś od strony wewnętrznej do tysiąclecia chrztu Polski.

Pozdrawiam i zapraszam znów!

wtorek, 9 maja 2017

Z błękitem na wieży - Bielanka

Jest taki wiersz Jerzego Harasymowicza:
Góry i ludzie z nieba schodzą,   
Trochanowscy prowadzą basy. 
Przez wieś wiodą jak niedźwiedzia,
Jak jastrząb skrzypeczki płaczą.

To Sławko gra skrzypce trzyma,
smykiem zahacza o szczyty dalsze.
A bas Piotra jak wicher wydyma
banie na cerkwi na cerkwi w Bielance.

Góry i ludzie z nieba schodzą,
Na drodze życzliwa życzliwa ciemność.
Wreszcie po latach tych przy stole
zsiadło się ze mną morze Łemków.

Jedna nad nami Łemkowyna
i jeden Święty Jerzy czuwa.
Jezus na tronie wypoczywa,
czesany w koki jak Samuraj.
Autor, rozkochany w Bieszczadach i w Beskidzie Niskim wymienia w nim cerkiew w Bielance. Gdzie ta Bielanka się znajduje? Jest w gminie Gorlice, 5 km na południe od drogi krajowej nr 28 Nowy Sącz - Gorlice. 
Historia osady sięga XV wieku, gdy została lokowana na prawie wołoskim w dobrach rodu Gładyszów. W ich rękach pozostawała aż do XVII w., gdy zaczęła należeć początkowo do Stroińskich, później do Siedleckich i Bronikowskich. Wiek XVIII to czas wojen, przez wieś przechodzą min. konfederaci barscy, pod wodzą Kazimierza Pułaskiego, późniejszego bohatera USA. Około 1753 r. wybudowano cerkiew, p.w. Opieki Matki Bożej. 
 Mieszkańcy wsi zajmowali się uprawą lnu i tkactwem, według legendy pewnego dnia przez wieś przejeżdżała św. Kinga, która widząc białe płótna wiszące przy każdej chacie nazwała wieś Bielanka. Innym zajęciem był wyrób dziegciu - produktu suchej destylacji drewna lub kory (tu konkretnie z żywicy brzozy). Był on wykorzystywany jako środek antyseptyczny i bakteriobójczy, zwłaszcza w chorobach skórnych, także jako klej, uszczelniacz beczek i łodzi, impregnat skór i płótna, smar do wozów. Obecnie Bielanka jest jednym ze skupisk ludności łemkowskiej i pierwszą wsią, która wystąpiła o zgodę na podwójny zapis nazwy - po polsku i po łemkowsku (Бiлянка). 
W centralnej części wsi znajduje się urocza cerkiewka, z ciemnymi ścianami i niebieską izbicą - co by nie powiedzieć, to rzuca się w oczy.
Powstała, jak już pisałem w 1753 r. - często spotykana data 1773 r. nie znajduje potwierdzenia w XVIII w. dokumentach. W 1913 r. została odnowiona. W 1947 r., gdy wysiedlano miejscowych Łemków, podczas pakowania sprzętów liturgicznych został zaprószony ogień - spłonęły wówczas dachy nad prezbiterium i nawą. Po pożarze nakryto świątynię prostym dachem dwuspadowym - dopiero remont z lat 90 przywrócił dawny wygląd. Od czasów wysiedleń używano ją jako kościół rzymskokatolicki. W 1966 r. po kilkuletnich staraniach przekazano ją prawosławnym, ale z zastrzeżeniem, że mogą z niej nadal korzystać katolicy. Od 2009 r. przeszła na własność grekokatolików. Tak więc do czasu wybudowania nowej cerkwi prawosławnej (2014 r.), opisywana świątynia służyła trzem wyznaniom chrześcijańskim - ekumenizm w praktyce!

Architektonicznie, jest to cerkiew łemkowska, typu północno- zachodniego. Orientowana, trójdzielna. Każda z części jest zbudowana na planie zbliżonym do kwadratu. Prezbiterium nakryte dachem kalenicowym, nawa i wieża dachami namiotowymi, przy czym nad nawą jest on podwójnie łamany. Każda z części zwieńczona jest baniastym hełmem. Babiniec znajduje się pod wieżą, objęty przez jej słupy. Wieża konstrukcji słupowej, z izbicą o nieprawdopodobnie niebieskim kolorze. Wokół wieży zachata. Wewnątrz piękna polichromia ornamentalno- figuralna z 1913 r. oraz ikonostas z 1783 r.
 Zapraszam zaś!

sobota, 6 maja 2017

Perła Beskidu - Kwiatoń

Szok i niedowierzanie. Przygotowując wpis o czasowni w Kwiatoniu, okazało się, że nie ma wpisu o jednym z najcenniejszych zabytków architektury cerkiewnej w Polsce. No po prostu obłęd w ciapy. Jest to tym bardziej ważna budowla dla mnie, ze to właściwie od niej zaczęło się moje zainteresowanie cerkwiami poza Bieszczadami. A tutaj taki brak. 
Do Kwiatonia nie jest trudno trafić, zwłaszcza jeśli już się jest w Uściu Gorlickim - ogromne znaki drogowe wskazują drogę do tej perły architektury.
Cerkiew p.w. św. Paraskewy powstała w XVII wieku, jako rok budowy najczęściej podaje się 1700. Wieżę dostawiono w 1743 r. - przynajmniej taką datę znaleziono na jednej z belek konstrukcji. Możliwe, ze jest to tylko data remontu, w każdym razie jest to najstarsza pewnie datowana wieża w cerkwi łemkowskiej.
 Świątynia powstała jako grekokatolicka, po akcji Wisła została przejęta przez Kościół Rzymskokatolicki. Obecnie jest także współużytkowania przez Grekokatolików. W 2013 roku została wpisana na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Uznawana jest za modelowy przykład cerkwi łemkowskiej stylu północno- zachodniego. Konstrukcji zrębowej, trójdzielna, każda z części na planie kwadratu, wyraźnie zaznaczona. Nad nawą kopuła zrębowa z podwójnym załamaniem, nad sanktuarium z pojedyńczym. Nad babińcem nabudowana wieża o konstrukcji słupowej. Wokół wieży znajduje się zachata. Całość budowli obita jest gontem, z wyjątkiem izbicy na wieży, która jest oszalowana pionowymi deskami.



Wewnątrz doskonale zachowały się polichromie, pochodzące z 1811 r. imitujące marmurowe kolumny i gzymsy. Obok ikonostasu zachowały się malowidła św. Olgi i św. Włodzimierza. Na stropie znajduje się malowidło Pokrow (Opieka) Bogarodzicy.
Ikonostas pochodzi z 1904 r., ikony wyszły spod ręki Michała Bogdańskiego.
Ikona Deesis (Chrystus tronujący, poniżej Ostatnia Wieczerza - dowód na latynizację cerkwi).
Największe ikony, znajdujące się w dolnym rzędzie, to ikony namiestne. Od lewej:
św. Mikołaj, jako najbardziej czczony święty na danym terenie:
Gdzieś zgubiłem ikonę Matki Bożej, więc następna jest ikona Pana Jezusa:
Ostatnią ikoną, albo pierwszą od prawej jest św. Paraskewa - patronka świątyni.
Małe ikony, widoczne nad namiestnymi, to prazdniki. Przedstawiają one najważniejsze święta kościelne i w te dni były wystawiane do adoracji przez wiernych.
Centralne drzwi w ikonostasie to carskie wrota - tylkko kapłan i car mogli przejść nimi. Na medalionach wizerunki czterech Ewangelistów - Mateusza, Marka, Łukasza i Jana.
Za ikonostasem znajduje się ołtarz, pochodzący z XIX wieku.
Na stropie sanktuarium, nad ołtarzem, znajduje się polichromia przedstawiająca Przemienienie na Górze Tabor:
Pod chórem znajdują się obrazy: Zabójstwo Abla i Wypędzenie z Edenu.


I to tyle na dziś - zdecydowanie lepiej zobaczyć tą cerkiew na własne oczy, do czego zachęcam!
Zapraszam zaś!

poniedziałek, 1 maja 2017

Coś się dzieje - Kotów

Od czasu, gdy zacząłem jeździć i fotografować cerkwie, było kilka takich, które miały być tzw. programem obowiązkowym - po prostu patrzyłem na zdjęcie i już wiedziałem, że muszę tam być, zanim ten obiekt się rozsypie. Jednym z nich, była opuszczona, rozsypująca się cerkiew w Kotowie.
Zdjęcie z Wikipedii
Kotów to wieś położona na Pogórzu dynowskim, niedaleko Birczy, w dolinie bezimiennego potoku. Pierwsze ślady istnienia miejscowości pochodzą z XV wieku, gdy był własnością Jerzego Matiaszowicza, herbu Gozdawa. Pozyskiwano tu sól z występujących na tym terenie słonych źródeł. W XIX w. działała w miejscowości huta szkła butelkowego. Początkiem dwudziestolecia międzywojennego mieszkało we wsi 480 osób, katolików rzymskich, grekokatolików i żydów. Ukraińscy mieszkańcy (ponad 80% mieszkańców) zostali wysiedleni w ramach umowy z ZSRR o wymianie ludności z 1946 r.
Jeszcze jedno z Wikipedii
Drewnianą cerkiew na planie krzyża greckiego z kopułą na łączeniu wybudowano w 1925 r. na miejscu starszej świątyni. Była jednym z najlepszych przykładów ukraińskiego stylu narodowego. Drewniane ściany postawiono na zrąb, na przecięciu naw ośmioboczny tambur, na nim posadowiono kopułę. Dachy i kopuła były pokryte blachą. Całość orientowana. 

Patronką cerkwi została św. Anna, matka Najświętszej Maryi Dziewicy i babka Pana Jezusa. Świątynia należała do parafii w Birczy. Po wysiedleniach, została przejęta przez miejscowy PGR i wykorzystywana jako magazyn, później jako stajnia dla owiec. Z cmentarza, który znajduje się wokół cerkwi usunięto nagrobki. Wreszcie pozapadały się dachy kalenicowe, więc budynek porzucono.

Od 2016 r. ruszył remont, według informacji gminy Bircza, wyremontowany budynek będzie pełnił zadania społeczno- kulturalne, mając być miejscem wystaw i różnych wydarzeń kulturalnych.



Powiem tak od siebie - z jednej strony, miałem nadzieję, na zdjęcia ruiny... A jednak, to dobrze, że dba się o świadectwa przeszłości. Bo to one pokazują kim jesteśmy, jak bardzo bogatą historię mamy. Oby tylko tak dalej!
Zapraszam zaś! :)