sobota, 20 maja 2017

Święta wojna - Polany

Jest w Beskidzie Niskim, w centralnej jego części, w powiecie jasielskim, w gminie Krępna wieś Polany. Powstała w połowie XVI w. na prawie wołoskim. Początkowo zamieszkana przez chrześcijan dwóch wyznań, grekokatolików i łacinników. W 1914 r. we wsi została zbudowana murowana cerkiew p.w. św. Jana Złotoustego (Chryzostoma), na miejscu wcześniejszej drewnianej, która już w protokole powizytacyjnym z 1899 r. jest opisana jako stara i w złej kondycji. Wybudowano świątynię na planie krzyża greckiego z dużą centralną kopułą. Ogromną pomocą w budowie były ofiary przesyłane od emigrantów łemkowskich w Stanach Zjednoczonych. Powstała piękna, duża świątynia.
W wyniku schizmy tylawskiej, w 1927 r. prawie połowa grekokatolików przeszła na prawosławie. W Polanach pojawiło się nowe wyznanie. Od 1934 r. wieś należała do Administracji Apostolskiej Łemkowszczyzny. Wtedy nadeszła tragedia II wojny światowej. Najpierw, w wyniku działań wojennych, a konkretnie w czasie bitwy o przełęcz Dukielską, została zrujnowana cerkiew - ocena z lat 60 mówi o 75% zniszczeniu. Następnie, już po wojnie wysiedlenia, związane z akcją Wisła. Z ponad 340 domów, pozostało zamieszkanych tylko kilkanaście. Pozostali katolicy sprawowali Msze Święte w tymczasowych kaplicach, w domach. Sytuacja zmieniła się, gdy od 1956 r. zaczęli wracać z wysiedleń przedwojenni mieszkańcy - prawosławni i grekokatolicy. W tym czasie ludzie byli obsługiwani przez tego kapłana, który akurat przyjechał, nie zważając na wyznanie - bo Bóg przecież ten sam...

W latach 60 we wsi ukształtowało się pewne porozumienie - Msze katolickie (rzymsko i greko) odbywały się zimą w domu, latem pod tymczasowym zadaszeniem na placu cerkiewnym. Msze prawosławne miały miejsce w ruinach cerkwi. Wreszcie prawosławni zaczęli starać się o odzyskanie ruin cerkwi. Przy czym robiono to w specyficzny sposób - starano się o odbudowę świątyni, nie mówiąc o tym, dla kogo ona ma być odbudowana i przez kogo używana. I w 1966 r. decyzją Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Rzeszowie, ruiny cerkwi trafiły w ręce parafii prawosławnej. Mozolnie ruszyła odbudowa, wspierana przez wszystkich mieszkańców - mieli nadzieję, że wszyscy będą z niej korzystać. Dużo znów pomogli emigranci z USA. Ale w odbudowie przeszkadza tymczasowa kapliczka rzymskokatolicka. Jednej z nocy zostaje ona zdewastowana i przewrócona, o co oskarżona jest strona prawosławna. Konflikt narasta. Szczyt przychodzi w 1971 r. Regularnie dochodzi nie tyle do kłótni, co już do bijatyk.
28 listopada 1971 r. (niedziela) katolicy pod wodzą ks. Pańczyszyna rozbijają zamek w drzwiach głównych, próbując się dostać do środka. Drzwi jednak nie puszczają, są podstęplowane od środka. Rozbijają więc drzwi od zakrystii i kruszą mur dzielący zakrystię od prezbiterium. W ten sposób wchodzą do środka. Ksiądz odprawia Mszę, poświęca świątynię i wygłasza kazanie, że tym sposobem zlikwidował parafię prawosławną. Dzień później ksiądz odprawia w cerkwi pogrzeb, zabierając prawosławny krzyż i chorągwie.
7 grudnia katolicy gubią klucze do kłódek, które sami nałożyli na drzwi. Znajdują je prawosławni, wchodząc do cerkwi, później zakładają swoje kłódki. Dzień później, 8 grudnia, katolicy pod wodzą księdza siekierami i łomami włamują się do cerkwi. Ksiądz Pańczyszyn odprawia Mszę, zamyka świątynię swoimi zamkami. Wieczorem forsują je prawosławni, barykadując się w środku. Zaczyna się regularne oblężenie, przerwane chwilowo przez przybyłą milicję. Tymczasowe porozumienie, zawarte dzięki lokalnym władzom z Krosna - jedna kłódka z dwoma kluczami, jednym dla katolików, drugim dla prawosławnych zostaje odrzucone przez prawosławnych, którzy zakładają swoje kłódki.
Kolejnego dnia, katolicy siekierami wybijają sobie dostęp do cerkwi i zawieszają swoje zamknięcia. I znów, następuje kontrakcja - 10 grudnia to prawosławni rozbijają kłódki. Przybyli przedstawiciele władzy zamykają i plombują cerkiew. Następuje chwilowe opamiętanie. Do 13 lutego, gdy katolicy zrywają plomby i przejmują cerkiew już na stałe. To nie kończy problemu - rozpoczynają się starcia na sali sądowej, oraz prześladowanie prawosławnych, polegające na utrudnianiu sprawowania liturgii. I nie ważne, że sąd nakazuje w 1982 r. współużytkowanie cerkwi - jak ksiądz Pańczyszyn powiedział, że prawosławni mogą do cerkwi chodzić, ale popa nie wpuści, bo mają modlić się po katolicku. Tak to zabrakło człowieczeństwa...
Spór stracił na sile w latach 80, zwłaszcza po odejściu księdza na inną parafię i ze śmiercią Jana Gałczyka - inspiratora odbudowy cerkwi jako prawosławnej. Obecnie świątynię wykorzystują katolicy rzymscy i grekokatolicy. Garstka mieszkańców Polan wyznania prawosławnego musi jeździć do innych miejscowości.
Święta wojna, bo prowadzona o świętości. Niestety, także grzeszna, bo prowadzona grzesznymi metodami. A Jezus cierpi...

Do poczytania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz