Trochę o wszystkim - o podróżach w czasie i przestrzeni, zainteresowaniach i zabawach
czwartek, 5 listopada 2015
Kocham Bieszczady
Jak już można było zobaczyć kocham Bieszczady. Trochę to związane z tym, że moja rodzina z tamtych okolic pochodzi. Trochę zamiłowanie do ciszy i samotności, jaką wciąż, choć coraz trudniej można tam doświadczyć.
Jest to ziemia trudnej historii - zwłaszcza doświadczona w XX wieku. Przed II wojną były to ziemie zamieszkane przez mieszankę ludności. Obok siebie mieszkali Polacy, Łemkowie i Bojkowie - traktowani jako Ukraińcy, Żydzi, Ormianie, Niemcy i jeszcze można byłoby wyliczać dalej. Były to tereny przeludnione - ziemia nie była w stanie wyżywić wszystkich mieszkańców.
Wojna w pierwszym rzędzie dotknęła Żydów, którzy wymordowani właściwie zniknęli z krajobrazu kulturalnego.
Następnie przyszły walki Ukraińców z Polakami. Oddziały UPA (Ukraińskiej Powstańczej Armii) napadały na miejscowości zamieszkane przez Polaków, dokonując brutalnych morderstw. Nienawiść rodziła nienawiść - Polacy bronili się jak mogli, niekiedy dokonując akcji odwetowych.
Po zakończeniu wojny były to tereny regularnej wojny. Zakończyła się ona wraz akcją "Wisła". Przymusowymi wywiezieniami miejscowej ludności - wiele wsi bieszczadzkich zostało wywiezionych. Ci, którzy mówili po polsku trafili na "Ziemie Odzyskane" lub w dawne Prusy Wschodnie. Mówiący po ukraińsku lub gwarą łemkowską - do ZSRR. Wsie były palone i niektóre z nich do dziś są nieodbudowane.
Powyżej zamieszczam dwa zdjęcia z Wołosatego. Górne zdjęcie to studnia, niegdyś będąca w centrum wsi. Poniżej, cmentarz i miejsce, gdzie stała cerkiew. Drewniana wiata, postawiona przez parafię z sąsiednich Ustrzyk Górnych, jest miejscem, gdzie w letnie niedziele sprawowana jest Msza Święta dla turystów.
W Bieszczady życie zaczęło wracać dopiero w latach 60 XX wieku. Rozpoczęto budowę wielkiej zapory na Sanie - powstaje jezioro Solińskie.
Dziś Bieszczady w sezonie są zadeptywane. Na szczęście, zawsze można wyrwać się poza sezonem, gdy drzewa zaczynają zmieniać kolory, wrzosowiska się zabarwiają a ludzie są nieobecni.
Ale zima to już zupełnie inny temat :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz