poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Tak trochę z imienia - Wojtkowa

Są czasami takie miłe zaskoczenia. Na przykład jedzie człowiek wąską drogą od Krościenka do Birczy i nagle widzi się tablicę z nazwą - Wojtkowa. No tak po imieniu - moja wieś 😃 

Historia Wojtkowej zaczyna się od wzmianki o wsi o nazwie Turza, leżącej w dolinie rzeki Wiar, założonej przez rodzinę Rybotyckich. W 1510 r. wieś stanowiła własność prywatną i posiadała już cerkiew parafialną. W 1605 r. miejscowość najechał Jan Krasicki, toczący spór z ówczesną właścicielką, Drohojowską. W XVII w. znajdował się w niej obronny dwór, tzw. fortalitium. W XIX wieku wieś stanowiła własność rodziny Nowosielskich. 

W 1910 r. Stefan Nowosielski ufundował nową cerkiew, na miejscu wcześniejszej świątyni. Jego życzeniem było to, by służyła dwóm obrządkom: greckokatolickiemu i rzymskokatolickiemu. 
Wieś przeżyła swój ogromny dramat w latach 1944-46 z rąk UPA, mającej swoją bazę w lasach między Wojtkową a Grąziową. W 1944 r. Ukraińcy w mundurach SS wtargnęli do miejscowej szkoły i porwali jej dyrektora, Jana Lichowskiego. Jego ciała nie odnaleziono. 28.04.1945 r. w czasie napadu połączonych sotni UPA zamordowano 12 milicjantów i 7 Polaków. 29 września kolejny napad i znów zginęło 15 milicjantów i 20 osób cywilnych. To nie wszystko - niecały miesiąc później, UPA otoczyła i podpaliła posterunek MO. Tych którzy próbowali się ratować wrzucano do środka. W płomieniach zginęło ok. 13 osób. Wtedy też spalono folwark Nowosielskich. 

Spotkałem się też z informacją, że Milicja Obywatelska też miała swoje za uszami - w latach 1944-45 zabito około 40 osób, wiele z nich wcześniej torturując. 
W 1946 r. mieszkańców wysiedlono na tzw. Ziemie Odzyskane. Wkrótce potem, osiedlono na tych terenach komunistycznych emigrantów z Grecji. Ci zamienili cerkiew na magazyn nawozów sztucznych. Zniszczono wtedy znaczą część wyposażenia. 
Miejsce Greków zajęli Polacy, w 1956 r. wróciło kilka rodzin rusińskich.

W 1963 r. miejscowy kapłan, ks. Wilk odprawił Mszę na ganku cerkwi. Władze zareagowały ogrodzeniem cerkwi. Miejscem sprawowania Mszy stał się mostek prowadzący do świątyni. Milicja fotografowała co niedzielę wiernych, których spotykały różne szykany - to kolegia, to mandaty za nielegalne zgromadzenia. Ludzi to jednak nie załamywało. Nawet gdy komornik zarekwirował księdzu motocykl, ludzie zrzucili się i wykupili na własny koszt, byle tylko ksiądz mógł do nich dojechać. Wreszcie, w 1973 r. budynek przekazano Kościołowi Rzymskokatolickiemu, pod warunkiem, że parafia wykupi 70 ton nawozów, zalegających wewnątrz. Udało się i wykupić, i przeprowadzić remont. 

Jak już wspomniałem cerkiew powstała w 1910 r. Otrzymała wezwanie Narodzenia Bogarodzicy. Jest to budowla w ukraińskim stylu narodowym - na planie krzyża greckiego, orientowana, konstrukcji zrębowej. Ściany pokryte szalunkiem z desek. Nad centralną częścią nawy kopuła na ośmiobocznym tamburze z oknami. 

Wewnątrz ołtarz przywieziony z Kąkolówki, z współczesnymi obrazami Miłosierdzia Bożego i Maksymiliana Marii Kolbego - takie jest obecne wezwanie świątyni. 
Tuż obok cerkwi znajduje się pomnik, który upamiętnia ofiary ataków UPA na wieś.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz