24 czerwca 2025

Enklawa w Beskidzie - Huta Polańska

Słownik Języka Polskiego definiuje słowo "enklawa" na trzy sposoby. Pierwszy, to terytorium państwa lub jego części ze wszystkich stron otoczony terytorium innego państwa. Drugi, to teren otoczony obszarem o innym charakterze. Trzeci, to miejsce dające komuś poczucie bezpieczeństwa. 
Bohaterce tej opowieści, osadzie o nazwie Huta Polańska nazwa enklawa przysługuje od wieków z powodu drugiego. Obecnie, ponieważ jest to wydzielony obszar wewnątrz Magurskiego Parku Narodowego, jedyna droga dojazdowa dochodzi od nieodległych (4 km)opisywanych już Polan. Bo tak w ogóle, to jesteśmy w województwie podkarpackim, w powiecie jasielskim, gmina Krępna. 


Miejscowość powstała w XVI lub XVII wieku, a jej nazwa pochodzi od istniejącej tu aż do II połowy XIX wieku huty szkła. Jak wiele innych wsi w Beskidzie Niskim o podobnych nazwach, stanowiła enklawę ludności polskiej pośród ludności rusińskiej, zamieszkującej okoliczne miejscowości. Po konfederacji barskiej w tych okolicach mieli osiedlić się ukrywający się konfederaci - do dziś niektóre rodziny pochodzące z Huty Polańskiej kultywują tradycje szlacheckiego, mimo tego, że już w 20 -leciu międzywojennym nie różnili się ani majątkiem, ani trybem życia od innych rodzin. W 1904 r. powstała we wsi szkoła polska, przed I Wojną Światową powstał oddział Związku Strzeleckiego, którego członkowie zasilili Legiony Polskie. 
W czasie kampanii wrześniowej 1939 r. we wsi toczyły się walki - już 2 września grupa dywersantów zaatakowała placówkę Straży Granicznej, w dniach 7 do 9 września wieś zdobyły oddziały 1 Dywizji Górskiej gen. Kublera. 
W czasie okupacji działała we wsi placówka AK i punkt przerzutowy przez granicę, z którego skorzystało ponad 400 osób, mimo tego, że we wsi istniała niemiecka placówka graniczna. 


Kolejny raz na linii frontu wieś znalazła się w 1944 r., w czasie walk na Przełęczy Dukielskiej. 11 września 1944 r. do wsi wdarł się duży oddział kawalerii radzieckiej pod dowództwem gen. Baranowa, który jednak został okrążony i przez dwa tygodnie był zaopatrywany zrzutami z powietrza. Dopiero 27 września natarcie 38 Armii uwolniło kawalerzystów. Warto wspomnieć, że po walkach z 67 budynków we wsi, ocalało tylko 4 a i to mocno uszkodzone. 


Jednym z tych budynków był kościół, który zaczęto wznosić w 1936 roku. Początkowo Huta Polańska należała do parafii rzymskokatolickiej w Nowym Żmigrodzie i grekokatolickiej w Ciechani. W 1902 r. Jan Frankiewicz zapisał pole na budowę kościoła i rozpoczęto zbieranie funduszy nie tylko wśród mieszkańców wsi, ale też wśród polonii amerykańskiej. Zebrane pieniądze przekazano Konsystorzowi Biskupiemu w Przemyślu, który ulokował je na książeczce składkowej "Przemyskiej Kasy Oszczędności". I Wojna Światowa spowodowała przepadek tych funduszy. W 1919 r. mieszkanka wsi, Józefa Nowak, złożyła legat w sądzie w Dukli na budowę kościoła, w wysokości 140 marek polskich. No i już wkrótce hiperinflacja zjadła te pieniądze. Dopiero w 1931 r. zwrócono się do biskupa przemyskiego Anatola Nowaka o pomoc w budowie kościoła. Prośba ta została odrzucona, jako argument podano brak możliwości utrzymania parafii przez tak małą wspólnotę. Dwa lata później powstał komitet budowy kościoła, który skierował kolejną prośbę - tym razem biskup zgodził się na kwestę, ale nie na rozpoczęcie budowy, co argumentował potrzebą uregulowania spraw własności gruntu. Po śmierci bp Nowaka podjęto próbę zainteresowania sprawą nowego biskupa przemyskiego, Franciszka Bardy. Dopiero odpowiednie przetasowania w składzie komitetu budowy kościoła (włączenie naczelnika gminy, kierownika szkoły i porucznika Straży Granicznej), poskutkowało zgodą, jeśli tylko nie przeciwstawią się temu władze świeckie. 


Patronem nowego kościoła miał być św. Jan z Dukli. Bardzo szybko w 1936 r. powstały fundamenty, w połowie maja 1938 r. stały już mury, a do połowy czerwca 1939 r. wstawiono okna i nakryto dach. Pozostał tylko wystrój wewnętrzny. Konsekrację kościoła zaplanowano w pierwszą niedzielę września 1939 r. Niestety, w piątek przed tą niedzielą wybuchła II Wojna Światowa...


Walki w czasie operacji Dukielskiej w 1944 r. spowodowały wielkie szkody - zostały tylko ruiny, żeby uratować dzwony przed kradzieżą, trzeba było je wywieźć w bezpieczne miejsce. I tak to trwało aż do lat 80 XX wieku, gdy proboszcz parafii w Polanach, ks. Jan Delekta podjął starania o odzyskanie działki z ruinami kościoła, co udało się dopiero 31.03.1991 r. W październiku tego roku, członkowie Koła Łowieckiego "Zacisze" z Krosna poprosili o odprawienie Mszy Świętej na święto św. Huberta właśnie w ruinach tego kościoła. Skutkiem tego było podjęcie wysiłków odbudowy kościółka w Hucie Polańskiej.  


Podjęto mozolne starania odbudowy kościoła we wsi, w której nie było mieszkańców. Fundacja Kirche in Not (Kościół w potrzebie) przekazała 10 tys. marek niemieckich. Zbierano też datki od osób indywidualnych i organizacji. Dzięki temu udało się podjąć w 1994 r. prace nad podniesieniem murów i nakrycia blaszanym dachem. Rok później udało się nakryć wieżę i wstawić okna i drzwi. 12.11.1995 r. w obecności dawnych mieszkańców i ich potomków, mieszkańców okolicznych wsi, myśliwych, różnych urzędników, ks. bp Edward Biełogowski, biskup pomocniczy rzeszowski, dokonał poświęcenia kościoła.





W latach 1996- 98 prowadzono prace wykończeniowe, odbudowę zakończono oficjalnie 8.11.1998 r., gdy przy okazji odpustu na św. Huberta bp rzeszowski, Kazimierz Górny poświęcił pamiątkowe tablice na ścianie kościoła. 


Obecnie kościół w Hucie Polańskiej jest punktem startu na kilka ciekawych szlaków turystycznych, miejscem gdzie można odpocząć w ciszy i spokoju.


Do poczytania!

18 czerwca 2025

Ukryta za drzewami - Blechnarka

Fajne są te wsie na końcu świata. Te, w których kończy się droga, gdzie dalej już się jechać nie da. Jedną z takich wsi jest bohaterka tego wpisu. Gdzie to jest? W Małopolsce, w powiecie Gorlickim, gmina Uście Gorlickie. A tak po ludzku? Jak już dojedziesz do uzdrowiska w Wysowej, można jeszcze jechać kawałek dalej, w stronę granicy ze Słowacją. I właśnie tam jest Blechnarka. Niedaleko od źródeł Ropy, na wysokości ponad 550 m. n.p.m. została lokowana w 1528 r. na prawie wołoskim przez Gładyszów z Szymbarku. Nazwa pochodzi od słowa blechnar, oznaczającego rzemieślnika, który bielił surowe płótno.  
W 1770 r. Rosjanie rozbili obóz konfederatów barskich, którzy bronili się pod dowództwem Kazimierza Pułaskiego. Podczas walk zniszczeniu uległa pierwsza, drewniana cerkiew. Czasy I wojny przyniosły walki w czasie "Bitwy Wielkanocnej" (1-4 kwietnia 1915 r.), w czasie których ucierpiała część zabudowań. W 1947 r. wieś została wysiedlona, do 1958 r., gdy zaczęli wracać dotychczasowi mieszkańcy, we wsi zatrzymywali się górale podhalańscy, zajmujący się wypasem trzody. 


W centralnej części wsi, w pewnym oddaleniu od drogi, w otoczeniu drzew znajduje się cerkiew, która została wybudowana w 1801 r. z rzecznych otoczaków. Jej patronami są święci Kosma i Damian - bracia lekarze, którzy oddali swoje życie za wiarę w Jezusa Chrystusa. Dziś stoi w otoczeniu drzew, które w ciepłych miesiącach całkowicie zasłaniają świątynię. 


Świątynię wybudowano w stylu józefińskim. Tak dzisiaj nazywa się kościoły i cerkwie budowane według koncepcji okazałego kościoła wiejskiego - Landspharrkirche. Koncepcja taniego kościoła, wymyślona najprawdopodobniej przez Johanna Lucasa von Hildebrandta i Franza Pilgrama, została opracowana dla kościoła rzymskokatolickiego, ale została też adaptowana przez unitów. Polityka Habsburgów, rozpoczęta przez Marię Teresę a rozwinięta przez Józefa II, polegająca na finansowaniu budowy kosciołów i cerkwi sprzyjała powstawaniu licznych świątyń tego samego wzoru na terenach Górnych Węgier oraz Galicji. 


Cerkiew w Blechnarce jest budowlą orientowaną, trójdzielną, krytą jednokalenicowym dachem blaszanym. Na dachu nad nawą, prezbiterium i wieżą identyczne banie ze pozornymi latarniami Prezbiterium jest zamknięte półkoliście, nad babińcem nadbudowana jest wieża. Wnętrze doświetlane jest przez parę okien w prezbiterium i dwie pary w nawie. 


Wewnątrz zachował się ikonostas z 1865 r. z ikonami autorstwa Wasyla Pawlikowskiego, ufundowany przez Salamona Prychodnika z Wysowej. Został on odnowiony wkrótce po powrocie mieszkańców w 1960 r. Na suficie polichromia z motywami geometrycznymi, na ścianach ciekawe obrazy Sądu Ostatecznego i Wskrzeszenia Łazarza. Za ikonostasem zachował się ołtarz z nietypowymi malunkami iluzjonistycznymi, pozorującymi detale architektoniczne. 


Oburzające jest to, co działo się ze świątynią w latach 1947 - 58. Gdy zabrakło wiernych grekokatolickich, opuszczona świątynia była wykorzystywana przez górali podhalańskich jako owczarnia. Normą było palenie ognisk na posadzkach. Gdy zaczęli do Blechnarki wracać przedwojenni mieszkańcy, cerkiew przekazano Autokefalicznemu Kościołowi Prawosławnemu w Polsce. Od tamtego czasu świątynia przechodzi regularne remonty. 


Przy cerkwi stoi kamienny krzyż, upamiętniający 1000 lecie chrztu Rusi, na ścianie znajduje się tablica upamiętniająca akcję Wisła. 


Poddasze cerkwi jest miejscem osiedlenia się kolonii Podkowca Małego - drobnego nietoperza, który jest w Polsce pod ochroną. 



Do poczytania!

13 czerwca 2025

Nad brzegiem zalewu - Sieniawa

Niedaleko Rymanowa - Zdroju, pięknego podkarpackiego uzdrowiska znajduje się stosunkowo młody zalew, który powstał na Wisłoku. Od 1978 r. pełni funkcję przede wszystkim przeciwpowodziową, ale też rekreacyjną - Polski Związek Wędkarski regularnie zarybia akwen, dzięki czemu jest to popularne łowisko zwłaszcza karpia i szczupaka, także innych gatunków słodkowodnych. 
Sieniawa, która dała nazwie zalewowi to nieduża wieś, która na kartach historii pojawia się w 1438 r. Wtedy to została lokowana w dobrach Dobiesława z Sienna, herbu Dębno - kasztelana wojnickiego, późniejszego starosty krakowskiego, uczestnika min. bitwy pod Grunwaldem. 


W XVIII wieku wieś należała do Ossolińskich, mocno zaangażowanych patriotycznie. 6 i 7 lipca 1768 r. na polach między Sieniawą a Rymanowem odbył się zjazd szlachty sanockiej i dukielskiej, który zgromadził ponad 6000 osób. Ogłoszono akt przystąpienia do konfederacji ziemi sanockiej, marszałkiem wybrano Jerzego Ignacego Bronickiego z Nowotańca. Po zakończeniu zgromadzenia szlachta podążyła przez Krosno do Krakowa. 
Do lat 40 XX wieku Sieniawa była wsią głównie łemkowską. II wojna światowa przyniosła znaczne straty - wiele domostw zostało spalonych, część mieszkańców zginęła z rąk niemieckich. W czerwcu 1945 w wyniku najazdu nieznanej grupy (część świadków twierdziło, że napastnicy mieli polskie mundury) zginęło 31 mieszkańców i spalono 9 domów. Rok 1947 przyniósł akcję "Wisła" i przesiedlenia ludności rusińskiej.  


W 1874 r. we wsi zbudowano drewnianą cerkiew w typie łemkowskim północno- wschodnim. Powstała najprawdopodobniej na miejscu wcześniejszej świątyni. Sama Sieniawa nie leży na terenie historycznej Łemkowyny - leży kilkanaście kilometrów na północ od granicy, oznaczonej przez prof. Reinfussa. 


Do 1947 r. cerkiew była wykorzystywana zgodnie ze swoim przeznaczeniem, jako parafialna także dla mieszkańców Moczarnego i Głębokiego. W latach 1947-53 pełniła funkcję magazynu, następnie była kościołem filialnym p.w. Matki Boskiej Częstochowskiej dla parafii w Głębokim. W 2020 r. zakończył się remont, ale niestety świątynia nie jest dostępna dla kultu - okazało się, że na strychu gnieżdżą się nietoperze, podkowce małe. Z tego powodu jednym z elementów remontu miał być odbiór chiropterologiczny. I tu pojawił się problem, bo okazało się, że do zabezpieczenia styków belek użyto impregnatu, który może być niezdrowy dla nietoperzy - i tak trwa przepychanka. 


Sama cerkiew to budowla bezwieżowa, z prezbiterium skierowanym na południe, konstrukcji zrębowej, oszalowana pionowymi belkami. Bryła świątyni trójdzielna, wszystkie części równej wysokości, przykryte jednokalenicowym, blaszanym dachem. Wokół ścian biegnie gzyms nadokienny. Pierwotnie dach był zwieńczony trzema baniami, na zdjęciu z 1936 r. wyglądają na identyczne z jedyną zachowaną. prawdopodobnie w czasie generalnego remontu w 1972 r. usunięto dwie z nich, na miejscu środkowej zabudowując niewielką sygnaturkę. Na osi cerkwi znajduje się murowana dzwonnica, nieco starsza od samej świątyni. 


Wnętrze nakryte jest stropami płaskimi, ozdobione polichromią ornamentalną i figuralną. Na ścianach kilka przedstawień świętych, na stropie nawy Przemienienie Pańskie. Nastawę ołtarza głównego tworzy retabulum dawnego ołtarza. W centralnej części znajduje się obraz Matki Bożej Częstochowskiej, po bokach fragmenty dawnego ikonostasu - ikony apostołów i proroków. Ołtarze boczne, które znajdują się w nawie głównej zostały złożone także z dawnego ikonostasu: po lewej ikona Hodogetria (Maryja wskazująca Drogę), po prawej Chrystus Nauczający.


Z dawnego wyposażenia cerkwi zachowały się jeszcze krzyż w tęczy, tabernakulum i chorągwie procesyjne. 



Obecnie cerkiew odnowiona po remoncie stoi na malowniczym cyplu jeziora Sieniawskiego. Wokół panuje cisza i spokój. W Sieniawie wybudowano co prawda nowy kościół, w którym odbywa się kult, ale taka historyczna budowla mogłaby przyciągać - ot, chociażby na uroczystości, typu ślub. Niestety, spory dotyczące odbiorów po remoncie muszą zostać rozstrzygnięte sądowo. Przynajmniej nietoperzom jest dobrze - żyje ich tam ponad 90 osobników. 


Do poczytania!

29 maja 2025

Gdzieś za opuszczonym PGR-em - Machnów Stary

Niemalże stałym punktem spotykanym w czasie wędrówek po wiejskiej części naszej pięknej Polski, są pozostałości PGR-ów. Czasami zagospodarowane, zadbane, czasami (na wschodzie najczęściej) opuszczone. PGR, czyli Państwowe Gospodarstwo Rolne (od 1976 PPGR - Państwowe Przedsiębiorstwo Gospodarki Rolnej) to w czasach komunizmu były duże przedsiębiorstwa rolne, będące własnością państwową. Początkowo, od 1949 r. prowadzono przymusową kolektywizację, zmuszając rolników do udziału w rolniczych spółdzielniach produkcyjnych. Równolegle, na bazie dawnych wielkich majątków ziemskich tworzono państwowe gospodarstwa rolne. Po odwilży w 1956 r. liczba spółdzielni dramatycznie spadła, więc głównym sposobem kolektywnej gospodarki rolnej zostały PGR. Z jednej strony, PGR zapewniał miejsca pracy, mieszkanie, często też szkołę i inne korzyści. Z drugiej strony były polem ogromnych nadużyć i marnotrawstwa, co spowodowało, że gospodarka wolnorynkowa po 1990 r. je po prostu zmiotła z planszy. Do dziś w wielu miejscach straszą ruiny po ich zabudowaniach. 
No i właśnie tak jest w Machnowie Starym - wjeżdżając do wsi straszą opuszczone zabudowania młyna, elewatora zbożowego, a po drugiej stronie stajni i magazynów. 


Gdzie to tak w ogóle jest? Województwo lubelskie, powiat tomaszowski, gmina Lubycza Królewska - tuż przy samej granicy z Ukrainą. Sama wieś po raz pierwszy na kartach historii pojawia się w 1377 r., gdzie Machnów (Stary i Nowy) jest częścią uposażenia kościoła w Bełzie. W 1388 r. Machnów trafia do dóbr Pawła z Rodzanowa, późniejszego starosty bełskiego. W XVI wieku część wsi należy do plebana bełskiego, druga część jest własnością wojewody płockiego. Końcem XIX wieku we wsi, zamieszkanej przez prawie 800 osób stała drewniana kaplica na miejscu wcześniejszej, drewnianej cerkwi.
Po II wojnie światowej, w wyniku działań OUN-UPA śmierć poniosło w sumie 46 Polaków i Ukraińców, którzy zgodzili się na przesiedlenie za wschodnią granicę. Akcja Wisła z 1947 przyniosła wysiedlenie ludności pochodzenia Rusińskiego, dzięki czemu wieś częściowo opustoszała. Obecnie wieś zamieszkuje około 200 osób.


Właściwie na samym końcu wsi, na zakręcie drogi, w otoczeniu drzew przycupnęła murowana cerkiew. Stoi w tym samym miejscu, co wcześniejsze, drewniane świątynie. Powstała w 1900 r. jako świątynia dla miejscowej parafii i nosiła pierwotnie wezwanie Narodzenia Bogarodzicy. 


W swoim kształcie jest stosunkowo prosta, z niewielkimi zdobieniami gzymsów. Wybudowana na planie krzyża łacińskiego, orientowana, na przecięciu naw kopuła wspierająca się na tamburze. Po obu stronach prezbiterium zakrystie. Całość kryta prostymi dachami dwuspadowymi wykonanymi z blachy.  


Po wysiedleniach ludności grekokatolickiej, opiekę nad cerkwią przejął Kościół Rzymskokatolicki. Delikatnie zmodyfikowano wezwanie (obecnie Narodzenia Najświętszej Maryi Panny), niestety z wnętrza usunięto większość wyposażenia, w tym ikonostas, dostosowując do potrzeb kultu katolickiego.


Początkowo był to kościół filialny dla parafii w Uhnowie, z kolei w latach 1951- 1981 był filią parafii w Lubyczy Królewskiej. Wreszcie, od 1982 r. jest to filia nowej parafii w Machnowie Nowym. 


Wkrótce po utworzeniu nowej parafii, bo w 1984 r. spłonęła drewniana dzwonnica stojąca przed światynią, na miejscu której stoi metalowe rusztowanie na dzwony (którego nawet nie sfotografowałem - nic ciekawego). Poniżej jeszcze kilka zdjęć zrobionych przez szklany wiatrołap.





Wejścia na teren świątyni broni brama na szczycie której znajduje się taka kapliczka z figurką Maryi. 


Do poczytania!

22 maja 2025

No i się nie udało - Stefkowa

 Jest sobie taka wieś, która zwie się Stefkowa. Znajduje się na północnym brzegu Bieszczad, przy drodze krajowej nr 28, prowadzącej do przejścia granicznego w Krościenku. Pierwsza wzmianka o miejscowości pochodzi z 1489 r. - wtedy lokowano na prawie wołoskim wieś Stephova Vola. Znajdowała się ona wtedy w dobrach Kmitów. Później wieś przeszła w ręce Stadnickich. W 1526 r. we wsi istniała cerkiew, która spłonęła w wyniku uderzenia pioruna. Śladem burzliwych historii tych ziem jest kopiec tatarski, położony tuż przy dawnej cerkwi, gdzie zgodnie z legendą pochowano wodza tatarskiego, który zmarł w czasie najazdu na ziemie polskie. 

W latach 1836-40 podjęto się budowy kościoła rzymskokatolickiego, ale, że w między czasie spłonęła ówczesna cerkiew grekokatolicka, oddano im powstającą drewnianą świątynię, (która zresztą istniej do dziś), zadowalając się uzyskaniem gruntów pod budowę kościoła. 


Po zakończeniu I Wojny Światowej postanowiono wybudować w Stefkowej kościół. Wykorzystując najprostszy i najłatwiej dostępny materiał, czyli cegłę postanowiono wybudować kościół w uproszczonym, neogotyckim stylu. Nawę główną postawiono na planie prostokąta, prezbiterium pięciokątne, po obu stronach nawy zaplanowano dwie zakrystie.  


Okna planowano wykończyć ostrołukowo nie tylko w nawie, ale też w prezbiterium i w zakrystii. 


Spotkałem się z historią, według której budowę kościoła prowadziło dwóch braci, którzy jednak powołani do wojska w 1939 r. zginęli w czasie II wojny światowej. Po ich śmierci brakło środków ale też i sił, żeby wykończyć budowlę. 


Gdy kończyła się wojna, tereny Bieszczadów zostały objęte akcją Wisła - ludność pochodzenia Rusińskiego  została siłą wywieziona z tych terenów, dawna cerkiew św. Paraskiewy (wspomniany wcześniej kościół drewniany, oddany grekokatolikom) została wykorzystana jako kościół Niepokalanego Poczęcia NMP. W takiej sytuacji niewykończony kościół przestał być potrzebny. Po nakryciu go eternitem zaczął być wykorzystywany jako magazyn. Okna zamurowano, zostawiając niewielkie otwory.


Obecnie stoi na terenie parafialnym, czego dowodem może być krzyż, zostawiony w załamaniu muru między planowanym prezbiterium a zakrystią. 




Do poczytania!

19 maja 2025

Cud Eucharystyczny - Poznań

 Jeżeli jesteś katolikiem, to wierzysz, że w czasie każdej Mszy Świętej dokonuje się transsubstancjacja. Chleb staje się ciałem Pana Jezusa, a wino staje się krwią. Nie zmienia się wygląd, smak, kształt, zapach - czyli to, co teologia nazywa przypadłościami (cechami), ale zmienia się substancja, istota, to, czym to naprawdę jest. I tak, to jest trudne do pojęcia. Tak, jest to kategoria cudu - stąd w sercach wielu osób, także wierzących, mogą pojawić się wątpliwości. No i tu pojawia się coś ciekawego, ponieważ Jezus nie zostawia wierzących bez niczego - dokonuje cudów eucharystycznych, które udowadniają nam, wierzącym, że to wszystko, w co wierzymy, to jest prawda. I cuda eucharystyczne mają miejsce także w obecnych czasach, także w Polsce - wystarczy wspomnieć Sokółkę w 2007 r., czy Legnicę w 2013 r. Ale dziś chciałbym cofnąć się trochę w czasie do cudu, który miał miejsce w 1399 r. w Poznaniu.

Najbardziej popularny opis tego cudu zostawił nam Jan Długosz, w swoim dziele "Roczniki, czyli dzieje Królestwa Polskiego":

„W piątek 15 sierpnia pewna kobieta w Poznaniu przyjąwszy Najświętszy Sakrament Eucharystii w klasztorze braci dominikanów w Poznaniu, wyjęła z ust Hostie, by sprzedać przebywającym w Poznaniu Żydom. Hostie znaleziono na łąkach Miasta Poznania. W miejscu znalezienia zaczęły spotykać ludzi wielkie dobrodziejstwa. Przejęty głęboko tym wypadkiem król Polski Władysław wzniósł w tym miejscu klasztor braci karmelitów pod wezwaniem Bożego Ciała”.


O cóż poszło? Grupa Poznańskich Żydów chciała sprawdzić prawdziwość katolickiej nauki o przeistoczeniu (transsubstancjacji) i w tym celu namówili ubogą służącą, która była katoliczką, żeby przyniosła im konsekrowane hostie. Ta, skuszona ogromnym wynagrodzeniem, ze swoją córką ukryła się w ówczesnym kościele dominikanów (dziś jezuitów) i po tym, jak wszyscy wyszli to włamała się do tabernakulum i wykradła trzy hostie. Tak zdobyty Najświętszy Sakrament przyniosła swoim mocodawcom, do kamienicy położonej w ówczesnej dzielnicy żydowskiej. Ci postanowili kłuć hostię nożami. Ku ich zaskoczeniu, z białego opłatka trysnęła krew, znacząc stół, podłogę, ale też ściany. 

W kamienicy, gdzie się to działo, znajdowała się niewidoma od urodzenia dziewczynka, która słysząc co się dzieje, zaczęła się modlić, że jeśli to prawdziwe ciało Pana Jezusa, to prosi o uzdrowienie - odpowiedzią na jej modlitwy, było odzyskanie wzroku. To jeszcze tylko wzmogło przerażenie profanatorów, którzy próbowali spalić hostie, ale ogień ich nie dotknął. Gdy wrzucili je do studni - wynurzyły i zawisły ponad powierzchnią wody. Postanowili je owinąć w chustkę i zatopić w bagnach nad Wartą. 

Historię tę przedstawiają malowidła na sklepieniu kościoła.

Pomimo wysiłków, nie udało się hostii utopić w bagnie - zawisły w powietrzu, gdzie odkrył je miejscowy pasterz. W uroczystej procesji przeniesiono je do miasta, do fary. Ale następnego dnia hostie znów znalazły się na mokradłach. Po trzykrotnym powtórzeniu sytuacji, wybudowano na bagnach drewniany kościółek, w którym umieszczono hostie. Zaczęły tam dziać się tak liczne cuda, że papież Bonifacy IX nadał specjalne odpusty, a król Władysław Jagiełło w 1401 r. ufundował nowy kościół pod wezwaniem Bożego Ciała. Aż do 1897 r. trzy hostie były wystawiane w gotyckiej monstrancji, ufundowanej przez króla Jagiełłę. Obecnie są przechowywane w metalowej puszce, zapieczętowanej przez bp Floriana Stablewskiego, wmontowanej w stopę monstrancji ufundowanej w 1936 r. przez ks. Rankowskiego. 


W 1704 r. w miejscu profanacji, z przebudowy wcześniejszej kamienicy Świdów- Szamotulskich. powstał kościół pod wezwaniem Najświętszej Krwi Chrystusa. Jest to dość prosta budowla, jednonawowa. 

Ołtarz główny jest zwieńczony kielichem, w którym znajdują się trzy hostie. W centrum znajduje się przedstawienie Jezusa jako Vir dolorum (mąż cierpienia). Obraz jest przykryty srebrną sukienką, zasłaniającą większość wizerunku. W szczególny sposób zaznaczona jest rana serca.

Poniżej zdjęcia ołtarzy bocznych:

Pod kościołem zachowała się studnia, w której próbowano utopić hostie. Dziś można zabrać ze sobą wodę z tej studni, która słynie z cudownego działania na wszystkie problemy związane z oczami. 

Zanim zejdzie się w dół, można przeczytać napis na takowej tablicy:

Do poczytania!