środa, 6 grudnia 2017

U Matki Bożej Bieszczadzkiej - Jasień k. Ustrzyk Dolnych

W Bieszczadach są nie tylko anioły, jest także sanktuarium Matki Bożej Bieszczadzkiej. Mieści się ono w Jasieniu, obecnie południowej części Ustrzyk Dolnych.
Jasień od średniowiecza należał do wsi królewskich. Po wyprawie bukowińskiej, w 1494 r. król Jan Olbracht w uznaniu zasług, oddał ją rodzinie Ustrzyckich. Powtórna lokacja, tym razem na prawie wołoskim miała miejsce w 1559 r. Wtedy też dosiedlono kilka rodzin wołoskich. Pierwszą świątynią we wsi była cerkiew prawosławna, od 1611 r. grekokatolicka. 
XVII wiek nie był spokojnym czasem dla wschodnio- połudnowej części Rzeczpospolitej. Wystarczy wspomnieć chociażby najazd tatarski z 1624 r., pustoszący ziemię sanocką.
Parafia rzymskokatolicka w Jasieniu została utworzona w 1664 r. przez Stanisława Ustrzyckiego, który ufundował także mały, drewniany kościółek. Obecna, murowana budowla pochodzi z 1740 r., została konsekrowana trzy lata później otrzymując wezwanie Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny.
Historia jakoś zawsze dotykała Jasień - a to konfederaci barscy toczyli walki w okolicy, to proboszcz siedział w więzieniu za wsparcie powstania krakowskiego w 1846 r. 
W XIX wieku do parafii należało 21 wsi, w tym Ustrzyki Dolne. Na odpusty, zwłaszcza wspólny, kościelno - cerkiewny odpust ku czci św. Michała, schodziła się okoliczna ludność. Odpust ten nazywany był "na buty" - przychodząc do kościoła lub do cerkwi, ludzie później szli na targ i kupowali obuwie na zimę. W 1880 r. wieś zamieszkiwało 420 mieszkańców, w tym tylko 110 katolików. Reszta, będąca grekokatolikami chodziła do cerkwi, która obecnie znajduje się Bandrowie Narodowym (przeniesiono ją tam w latach 70 XX wieku, przystosowując do liturgii rzymskokatolickiej). Na zdjęciu poniżej zdjęcie tejże cerkwi:
Ale wracając do kościoła w Jasieniu. 28 września 1939 r. wieś znalazła się w granicach ZSRR. Po wkroczeniu Niemiec do ZSRR, od 1941 r. stał się częścią Dystryktu Galicji. Ostatecznie do Polski Jasień trafił dopiero w 1951 r., po stalinowskiej korekcie granicy. (O tej korekcie tutaj
W Jasieńskim kościele znajduje się piękna ikona, Matki Bożej Bieszczadzkiej:
Tak naprawdę ikona ta pochodzi z Rudek (obecnie Ukraina, pomiędzy Lwowem i Samborem), dlatego można spotkać się także z nazwą Matka Boża Rudzka. Jej historia jest nieprawdopodobna. 
Jest to ikona w typie "hodogetria" - przewodniczka w drodze. Maryja, odziana w ciemno purpurowy płaszcz, będący oznaką władzy cesarskiej i majestatu, trzyma w rękach Jezusa, przedstawionego we wschodnim zwyczaju jako monarcha. Prawą ręką błogosławi, w lewej trzyma zwój Pisma Świętego. Na obliczu Pana Jezusa widać symboliczny "guz mądrości" na czole.Złota blacha tła ma wytłaczany ornament liści i kwiatów. U góry, po lewej i prawej stronie Matki Bożej widać postacie świętych Archaniołów - Michała i Gabriela. Pozostałe osoby, otaczające Matkę Bożą i Jezusa to postacie Starego Testamentu oraz święci, związani z osobą Maryi. 
Kiedy powstała? Trudno powiedzieć. Z jednej strony ornamenty wskazują na XV, może XVI wiek. Z drugiej strony święci wskazują na jakiś X, XI wiek. Na pewno przedstawienie to cieszyło się popularnością, na co wskazują liczne kopie, znajdujące się w sanockim muzeum, a pochodzące z Ucherzec, Paniszowa, czy Doliny. 
W 1612 r. hetman Stefan Potocki, chcąc umocnić na hospodarstwie mołdawskim Konstantego Mohiłę, wkroczył do Mołdawii i stoczył przegraną bitwę koło Sasowego Rogu. Po tym Tatarzy napadali wsie i miasteczka, pustosząc je, rabując i biorąc jasyr. Taki też los spotkał wieś Żeleźnica. Tatarzy splądrowali kościół i podpalili go razem z zabudowaniami. Mieszkańcy wsi, będąc wtedy w polu, po powrocie, w zgliszczach kościoła odnaleźli cudem uratowany obraz. Zabrał go ówczesny dziedzic Rudek, Jerzy Czuryłło i umieścił w rudzkim kościele. 
Sława ikony, cudem ocalałej w krainie pustoszonej ogniem i mieczem, rozeszła się błyskawicznie. Do Rudek, zaczęli przybywać pielgrzymi - Rusini, Polacy, Słowacy i Węgrzy. Przed cudowną ikoną modlili się ludzie prości, magnateria (w spisach ofiarodawców są nazwiska Branickich, Sieniawskich, Szeptyckich, Jabłoniowskich, Potockich, Fredrów), ale też królowie: Jan Kazimierz, Michał Korybut Wiśniowiecki. Dwukrotnie był tam Jan III Sobieski - raz złożył kapę, utkaną z ozdobnych proporców tureckich, za drugim razem zegar, z obrazem przedstawiającym zwycięstwo wojsk polskich w bitwie pod Parkanami.
Czas zaborów był niepomyślny dla Rudek. Znalazły się w zaborze austriackim, gdzie zasady józefinizmu ograniczały kult Matki Bożej. 19 sierpnia 1851 r. papież Pius IX ustanowił specjalne odpusty dla Rudek - 2 lipca, 15 sierpnia oraz 2 września. Kult znów zaczął odżywać, w czym szczególne zasługi miał rudecki duszpasterz, ks. Michał Wojtaś. W 1921 r. obraz został koronowany koronami papieskimi. To wstawiennictwu Matki Bożej zawdzięczano nie spalenie miejscowości przez Niemców w 1939 r. 
Nadszedł 1945 r. i Rudki znalazły się na terenie ZSRR. Półtora tysiąca mieszkańców Rudek musiało się przenieść. Mieszkańcy wraz z księdzem, postanowili zabrać ikonę ze sobą. Oficjalnie - nie wolno było. Mimo to, udało się przewieźć ikonę, co uczynił wspomniany ks. Wojtaś. Chciano także zabrać ze sobą wota - ks. A. Pasterczyk, przewożący je, na granicy ZSRR został rewidowany. Złoto zostało zarekwirowane, srebro, rozsypano na torach. Ksiądz je pozbierał i przywiózł do Polski. 
Cudowna ikona trafiła najpierw na zamek w Łańcucie, ale UB wyczuło sprawę. Przeniesiono ją do Seminarium Przemyskiego, gdzie kult miał charakter bardziej prywatny. Dopiero w maju 1967 r. ks. bp Ignacy Tokarczuk postanowił utworzyć w Jasieniu sanktuarium Matki Bożej, gdzie miała być umieszczona ikona Matki Bożej Rudzkiej. 
Nie chciała się na to zgodzić władza komunistyczna. Obraz trzeba było konspiracyjnie przewieźć, owinąwszy go wcześniej w koce i ukrywszy w sianie. 6 lipca 1968 r. obraz instalowano w jasieńskim kościele, dzień później w niedzielę, przybył biskup krakowski, kardynał Karol Wojtyła, który odprawił uroczystą Mszę Świętą w nowym sanktuarium. Powiedział min.: "Dziś, na tych przepięknych, a dotąd pustych ścianach górzystych Bieszczadów umieszczono cudowny obraz Najświętszej Matki, aby królowała, na budzącej się do lepszego życia bieszczadzkiej ziemi". 
Kard. Karol Wojtyła Jasieniu, 1968 r. - zdjęcie z twojebieszczady.net
Niestety, bieszczadzkie madonny nie miały lekkiego życia. Niektóre spłonęły w cerkwiach. Inne zmuszono do przeprowadzki w martwe, muzealne wnętrza. Madonnę z Jasienia skradziono. Chciwość ludzka, grzech, tym razem wygrały. W 1992 r. cudowna ikona została skradziona. Stracono ją bezpowrotnie.
W 1994 r. kopię wykonał Ukrainiec, Iwan Suchij. Rok później została poświęcona, a 2 lipca 1996 r. ówczesny bp przemyski, ks. bp Józef Michalik koronował ją koronami papieskimi. Matka Boża Bieszczadzka znów wysłuchuje próśb wiernych.
Zapraszam znów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz