czwartek, 11 lutego 2016

Stacja na końcu świata

Jedzie pociąg z daleka, 
Na nikogo nie czeka,
Konduktorze łaskawy 
Byle nie do Warszawy...
Jest w naszym pięknym kraju kilka miejsc, gdzie linie kolejowe przekraczają granice. Było już o Trakiszkach, na granicy z Litwą. Teraz z kolei zapraszam do Łupkowa - w Bieszczady, na granicę ze Słowacją. 
Łupków jako osada powstał w 1526 r. założony na prawie wołoskim przez osadników ze Szczawnego. W 1619 r. oddziały lisowczyków poszukując przejścia na Węgry wybrały pobliską przełęcz Łupkowską, dzięki zaskoczeniu Polacy wygrali bitwę pod Zavadą. W 1846 r., w czasie powstania krakowskiego, z Łupkowa wyruszały oddziały Jerzego Bułcharyny, które miały zaatakować Sanok. Pozbawione wsparcia musiały wycofać się na Węgry. 
W 1872 r. zbudowano Pierwszą Węgiersko- Galicyjską Kolej Żelazną, która przez przełęcz Łupkowską połączyła Lwów z Budapesztem. Pod przełęczą wykopano tunel długości 416 m. W sąsiedztwie wsi powstała osada kolejarska - Nowy Łupków, obecnie inna miejscowość, leżąca około 4 km wcześniej.
Stary Łupków przestał istnieć w 1946 r. Miejscowość była napadana przez UPA, więc mieszkańcy i żołnierze pogranicznicy uciekli na Słowację. Obecnie miejscowość to stacja i schronisko turystyczne. 
Tunel był przynajmniej 3 razy wysadzany w powietrze: w 1915 przez Węgrów, w 1939 przez Polaków i w 1944 r. przez Niemców. Jak tylko skończyły się walki w 1944 r. Rosjanie próbując wykorzystać przełęcz położyli tory wierzchem i wykorzystując dwie lokomotywy wznowili ruch - dzięki zbyt dużemu nachyleniu doszło do katastrofy - jeden z pociągów przewrócił się, zabijając wszystkich obsługujących go kolejarzy. 
Po odbudowaniu tunelu uruchomiono ruch towarowy, osobowe dojeżdżały tylko do Łupkowa. Od 1999 r. do 2011 r. jeździły pociągi osobowe przez granicę, do Medzilaborców na Słowacji.
Obecnie stan torów nie wskazuje na intensywne używanie - osobowe nie jeżdżą, towarowe raz na kilka dni, nawet tygodni. Jest to ciche i spokojnie miejsce, do którego nawet trudno dojechać. Z obwodnicy bieszczadzkiej trzeba dojechać do Nowego Łupkowa, a potem kończy się asfalt, jedzie się zwykłą szutrówką, po deszczach pełnej kałuż. 

Stacja jest bardo zadbana, wygląda jakby całkiem niedawno przeszła generalny remont. Budynek jest zadbany, wręcz od strony torów można powiedzieć wypieszczony. Wystarczy zamknąć oczy, by wyobrazić sobie podróżnych w XIX wiecznych strojach. Czas się zatrzymał.
Obok stacji stoi piękna wieża ciśnień, w której magazynowano wodę konieczną dla parowozów. Bo w parowozach trzeba w czasie jazdy uzupełniać nie tylko węgiel, ale też i wodę, z której powstaje para poruszająca wielotonową maszynę. Wieża stoi, ale nie ma już kranów wodnych między torami, nie ma też już semaforów kształtowych - zamieniono je na bezduszne świetlne. 
Na zdjęciu poniżej widać charakterystyczną, żółtą tablicę - znak szlaku Szwejkowskiego. Szeregowy Szwejk, bohater antywojennej powieści Przygody dobrego wojaka Szwejka czeskiego pisarza Jarosława Haszka, wysiadł w Łupkowie z wojennego eszelonu, który wiózł go na front. Szwejk z Łupkowa zapamiętał pomnik: Za dworcem, na skale, Niemcy z Rzeszy pokwapili się już z ustawieniem pomnika na cześć poległych brandenburskich żołnierzy czcząc ich napisem: "Den Helden von Lupkapass" i wielkim orłem cesarstwa odlanym w brązie. Dziś z pomnika pozostał tylko cokół zanurzony w zieleni krzewów. 
Do poczytania :)
 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz