czwartek, 13 października 2016

Aż serce zabolało - część 5 - Berezka

Oj boli serce, bo jakoś nie ma czasu ani siły, żeby siąść i pisać... A zdjęć przybywa, ciekawych miejsc coraz więcej odwiedzonych... Mobilizacja siada. 
Jadąc od strony Leska (czyli od Krakowa, co tu ukrywać) nad Solinę, małą pętlą bieszczadzką przejeżdża się przez kilka wioseczek. Nie oszukujmy się - raczej nie interesujących. Jedną z tych wiosek jest Berezka. Będąc na feriach w Polańczyku w lutym tego roku, ze zdziwieniem znalazłem na mapie symbol ruin cerkwi w Berezce. Gdzie? Przez wieś przejeżdżałem już tyle razy, że niemalże pamiętam domy po kolei. Dopiero obejrzenie planszy gminnej, pomogło w poszukiwaniach - cerkiew była przy tej samej drodze co kościół, ale trochę dalej. No to jedziemy! 
Rzeczywiście, po ominięciu kościoła zauważyłem w kępie drzew kawałek dalej ruiny.
Pierwsza drewniana cerkiew w Berezce powstała w XV wieku i w XIX została rozebrana. Na jej miejscu powstała murowana kaplica, po II wojnie rozbudowana i użytkowana jako kościół filialny. Rozebrano ją przy budowie obecnego kościoła. W 1868 r. wybudowano murowaną z kamienia cerkiew, pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego.
Trzyczęściowa cerkiew otrzymała nietypową nietypowy kształt - nawa główna w kształcie ośmiokąta, nakryta została ośmiopolową kopułą. Podobny układ miały cerkwie w Tyniowcach i w Michniowcu, tylko, że tamte są drewniane. Sama nawa była nieproporcjonalnie duża, w stosunku do sanktuarium i do babińca.
Obok świątyni znajdowała się dzwonnica, na której zawieszone były 3 dzwony z ruskimi napisami. 

W ramach akcji Wisła w 1947 r. wysiedlono mieszkańców wsi i cerkiew pozostała opuszczona. Gdy pojawili się nowi osadnicy, w 1950 r. Kościół Rzymskokatolicki podjął próbę przejęcia cerkwi, niestety nieudaną. 
W 1953 r. Wojewódzka Rada Narodowa w Rzeszowie nakazała rozbiórkę świątyni, którą miał przeprowadzić PGR w Olszanicy. Budynek jednak przejęła lokalna spółdzielnia produkcyjna, powstała w międzyczasie w Berezce. Wkrótce po przejęciu, z dachu została zdarta blacha. Od tamtego czasu cerkiew już tylko niszczeje. Mury zachowane są do wysokości gzymsu koronującego, na którym rosną małe drzewka i trawa. 
Przy ruinach postawiono krzyż i tablice pamiątkowe wspominające tych, którzy zostali z Berezki wysiedleni. 



I tylko szkoda, że taka perełka tak się marnuje. Ponoć jest odwiedzana przez dawnych mieszkańców i ich potomków. Czasami sprawowana jest tu liturgia. Ale to wszystko mało. Bo ruiny się sypią. 
Do poczytania. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz