wtorek, 10 stycznia 2017

Cerkiew Unplugged - Szczawne

Za świętej pamięci młodości w moje ręce wpadła kaseta magnetofonowa zatytułowana "Nirvana - MTV Unplugged". Były to czasy mojego liceum, zbuntowany młodzieniec zapuścił na walkmanie wracając ze szkoły muzę, którą powinien był znać - bo zdarzało mi się wcześniej słuchać Nirvany - a tu sensacja. Zupełnie inne rytmy, inne tempo, inny styl. A przede wszystkim - bez instrumentów elektrycznych, bez wspomagaczy. To właśnie oznacza "unplugged" - nie wetknięty, w bezpośrednim tłumaczeniu. Bez prądu. 

Znakiem czasów jest to, że to co bez prądu staje się sensacją. Trudno nam wyobrazić sobie, że można funkcjonować bez elektryki - bo przecież komórka, tablet, laptop itd. Żyć bez prądu? Nie da się! A jednak nasi przodkowie - rodzice, czy dziadkowie, nie mieli prądu w domu. Do wielu wsi w Polsce prąd dotarł wyjątkowo późno, bo w latach 60 czy 70 XX wieku. Ale, ale, przecież wciąż są w tym kraju miejsca, gdzie prądu nie uświadczy. Ok, niektóre chatki górskie - zagubione gdzieś w dolinkach czy przełęczach, a nawet na szczytach (jak chociażby Chatka Puchatka na Połoninie Wetlińskiej). Ale w świątyni? Bez prądu w kościele? No może nie w kościele, ale w cerkwi. I to nie jakiejś zamkniętej, opuszczonej, ale wciąż używanej w kulcie?
Witamy w Szczawnem!
Cerkiew jest bardzo charakterystyczna, zwłaszcza z racji soczysto zielonego blaszanego dachu z dwoma baniami i słupową wieżą nad przedsionkiem. Sama świątynia znajduje się już poza wsią, na wzgórzu ponad drogą z Zagórza do Komańczy. Jadąc na południe, po minięciu wsi trzeba patrzeć na prawo.
Zbudowano ją w latach 1888-89 z drewna, w konstrukcji zrębowej. Jest przykładem orientowanej cerkwi łemkowskiej typu północno- wschodniego. Jest trójdzielna, z prezbiterium zamkniętym trójbocznie, nawa nieco szersza. Wewnątrz polichromia wykonana w 1925 r. Datę wykonania i nazwiska twórców uwieczniono na północnej ścianie przedsionka. Jednym z ciekawych nazwisk jest Borys Palij-Nejilo, dawny adiutant Semena Petlury. (Petlura mógł być twórcą niepodległego państwa ukraińskiego, ale jak to w polityce bywa - nie wyszło). 
   Wewnątrz zwraca uwagę ikonostas, pochodzący z końca XIX w., który niestety jest uszkodzony, zwłaszcza przez złodziei. Udało im się ukraść prazdniki, z których część odzyskano, resztę zastąpiono kopiami. Znajdująca się pośrodku ikona Ostatniej Wieczerzy wygląda na dwubarwną - to skutek próby oderwania malowidła. Z kolei ikona namiestna św. Mikołaja nosi ślady próby wyrżnięcia piłą. 
Można powiedzieć, że cerkiew ponoć przetrwała cudem II wojnę - już mieli Niemcy ją podpalić, gdy do wsi wpadli Ukraińcy z UPA i ich przegonili. Opuszczona po wojnie niszczała, na otaczającym ją cmentarzu miejscowy PGR wypasał bydło. W 1959 r. administracja lokalna sprzedała ją pewnemu mieszkańcowi Rymanowa, w celu rozbiórki. Zapobiegli temu dawni mieszkańcy wsi, którzy powrócili w 1956 r. W 1962 r. powstała w Szczawnem filia parafii prawosławnej w Morochowie.
No i tak jak pisałem - w cerkwi nie ma prądu. Jest za to wspaniały nastrój, migoczące świece rzucające poblask na ikony, brak nagłośnienia, więc nic nie ogłusza. Po prostu - nieziemsko. 
Pozdrawiam, :)

1 komentarz: