wtorek, 7 lutego 2017

Aż serce zabolało... - część 7 - Kniazie

Cerkwie, które zdarza mi się odwiedzać, niegdyś tworzyły sieć dekanatów i parafii Administratury Apostolskiej Łemkowszczyzny, lub Eparchii Przemyskiej, oczywiście mowa o strukturach greckokatolickich. Obecnie, są to tereny położone w trzech województwach - małopolskim, podkarpackim i lubelskim. 
Na mojej mapie, zaznaczoną miałem miejscowość Lubycza, w której miały znajdować się pozostałości cerkwi. Ok, szukamy. Pierwsze co szukam, to kościół - no jest, ale na pewno nie był cerkwią - pochodzi z 1904 r. i zbudowany jest w stylu neogotyckim (podobno). To nie to. Wyjeżdżając z Lubyczy drogą nr 17 w stronę Bełżca, kątem oka dostrzegam drogowskaz - "Ruiny Cerkwi Kniazie". No to trzeba zawrócić. Po drodze znajduję cmentarz i dzwonnicę, która kiedyś stała obok drewnianej cerkwi. Pomyślałem sobie, że to tyle, trzeba wracać. Ale na skrzyżowaniu opodal, drogowskaz - i znów "Ruiny Cerkwi Kniazie". Idąc w ślad za wskazaniami minąłem tablicę Kniazie. Po chwili tablicę końcową wsi. Droga jeszcze się nie kończy, idę w las. Dopiero po wejściu za pierwsze drzewa, zobaczyłem ją. 
Cerkiew musiała być piękna w latach swojej świetności. Powstała w latach 1798- 1806 z fundacji kniaziów lubyckich. Architektem był Szymon Tarnawski, który przedstawił projekt cerkwi na planie krzyża greckiego z okrągłą nawą na skrzyżowaniu ramion krzyża. Świątynia mieściła około 1000 osób. Kubatura cerkwi to 700 łokci kwadratowych, (427 m2),wysokość to 45 łokci (27m).
Nad drzwiami skarbca znajdowała się tablica z nazwiskami kniaziów - fundatorów: Bech, Deba, Feday, Jaceyko, Kiszczak, Kołodkiewicz, Kondratowicz, Kułajec, Łucieyko, Michałeyko, Onyszkiewicz, Putko, Pawliszcze, Putkiewicz, Rutko, Sapieha, Sawoyka, Właszinowski i Żarowski.
Cerkiew zdobiły polichromie autorstwa Kunickiego, Skopowskiego, Monastyrskiego i Kopystańskiego. Ikonostas pochodził z XVIII w. i zawierał obraz Jezusa Chrystusa we włoskim stylu. 
W 1916 r. w cerkwi zagościły relikwie jej patronki - św. Paraskewii, przywiezione z Rzymu przez Kazimierza Lubeckiego z matką Pauliną. 
Można znaleźć informację, że cerkiew została zbombardowana w początkach wojny przez Niemców. W rzeczywistości, gdy Niemcy przekazywali te tereny Rosjanom, kopuła była nietknięta. Cerkiew stała się celem 22 czerwca 1941 r., gdy Niemcy ruszyli na ZSRR. Podejrzewano, że obserwowano stamtąd stronę niemiecką. 
 Od tamtego czasu cerkiew popada w coraz większą ruinę. Zawaliły się resztki kopuły, dachy nad ramionami krzyża.W 2012 r. zawalił się łuk utrzymujący podwyższenie chóru.
Gdy wchodzi się po popękanych schodach, mija się wywalone drzwi, to ma się wrażenie naruszania czyjegoś grobu. Umarła cerkiew w niemalże umarłej wsi.


Popisane ściany, nawet w miejscach, gdzie wydawałoby się nie ma jak dojść. Kompletnie wypłowiałe ślady po malowidłach. Czemu tak traktujemy swoje dziedzictwo?



Do poczytania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz