sobota, 29 lipca 2017

Mieszane uczucia - Nowe Brusno

Chyba każdy człowiek zajmujący się historią, w pewnym momencie stanie przed czymś, co wywołuje mieszane uczucia. Czy to w militariach, czy w sztuce, czy w architekturze, zawsze pojawia się coś, co powoduje taki zawias - że co? Bo z zabytkami jest tak, że raz na jakiś czas potrzebują renowacji. A co wtedy, gdy obiekt po renowacji nie przypomina tego z czasu przed odnową?
Zapraszam do Nowego Brusna leżącego na uroczym Roztoczu.
Pierwsze informacje o Bruśnie (jeszcze nie podzielonym na Stare i Nowe), pojawiają się w rejestrze poborowym z 1531 r. W XVIII w. lokowano nową część wsi, Wolę Bruśnieńską. Nazwa pochodzi od słowa "brus", które ma kilka znaczeń: może to być drobnoziarnisty piaskowiec, może to być kamień do ostrzenia, ewentualnie, co najbardziej prawdopodobne, drewniany słup.
Po pierwszym rozbiorze Polski, wieś podzielono na Stare i Nowe Brusno (w które zamieniono dawną Wolę Bruśnieńską). W ramach kolonizacji józefińskiej, powstała jeszcze osada Deutschbach. Mieszkańcy zajmowali się często kamieniarką, korzystając z lokalnych zasobów piaskowca i wapienia. Słynne były krzyże bruśnieńskie, spotykane w promieniu wielu kilometrów na cmentarzach.
Do II wojny światowej trzy wsie łączyły się ze sobą. W Starym Bruśnie mieszkali głównie Ukraińcy, w Nowym - Polacy, w Deutschbach - Niemcy. Niemcy opuścili Polankę Horyniecką (tak od 1938 r. nazywała się Deutschbach) wraz z wycofującym się Wehrmachtem. 21 września 1945 Ludowe Wojsko Polskie spaliło Stare Brusno, które do reszty zostało spustoszone w ramach akcji Wisła. (Obecnie tereny tej wsi należą do Polanki Horynieckiej). Część mieszkańców Nowego Brusna zginęło z rąk UPA, w latach 1944-46. Liczbę mieszkańców po wojnie powiększyli przesiedleńcy z okolic Rzeszowa i Łańcuta.
W obu Brusnach znajdowały się cerkwie. Ta w Starym Bruśnie, istniało kilka cerkwi, początkowo drewnianych, ostatnia, murowana została zbudowana w 1906 r. Dlaczego w czasie przeszłym? Bo dziś już wsi i cerkwi już nie ma. Nie ma pewnej daty zniszczenia tej świątyni, na pewno około 1947 r.
Cerkiew w Nowym Bruśnie, była cerkwią filialną, nosiła wezwanie św. Paraskewy. Obecnie stojąca cerkiew to druga świątynia w tym miejscu. Została ufundowana w 1713 r. przez Maurycego Kurdwanowskiego, ówczesnego właściciela wsi. Wzniósł ją budowniczy Stefan Semenowicz z Płazowa. W 1873 r. do sanktuarium dostawiono jeszcze zakrystię. W takim kształcie została uwieczniona na rysunkach prof. Juliana Zachariewicza ze Lwowa.

W 1903 r. świątynia została całkowicie przebudowana. Zlikwidowano całą zachodnią część, z kaplicą i galerią na piętrze. Usunięto podcienia, w zamian, wzniesiono nowy babiniec. Tak wyglądająca, dotrwała do 1947 r., gdy wysiedlono grekokatolickich mieszkańców wsi. Świątynię przejął Skarb Państwa i zamknął. Nieużytkowanie i brak należytej opinii doprowadziły na skraj katastrofy. Już początkiem lat 80 groziła zawaleniem. Wielokrotnie rozpoczynane remonty, nie wchodziły w fazę konkretu, z powodu braku funduszy.
Około 2010 roku, cerkiew wyglądała już tak:
Zdjęcie z wikipedii
Mniej więcej w tym czasie cerkiew trafiła pod opiekę Muzeum Kresów w Lubaczowie. Od kilku lat trwa odbudowa świątyni. Skąd mieszane uczucia? Pomijam fakt, że jak dojechałem na miejsce, to zamiast malowniczej ruiny napotkałem cerkiew jak spod igły. Ale jest ważniejszy powód, rozgrzewający niemalże każdą dyskusję w internecie i nie tylko. Otóż cerkiew nie jest remontowana, tzn. nie naprawia się uszkodzonych części. Jest odbudowywana, według stanu z XVIII wieku.
Stan sprzed odbudowy, nie ma za wiele wspólnego z obecnie istniejącym. Ok, jest to konstrukcja zrębowa, orientowana, trójdzielna, gdzie każda z części jest nakryta osobną kopułą. Wystarczy porównać zdjęcia, gdzie widać różnice w kształcie kopuł. Zamiast babińca, mamy przywróconą dwukondygnacyjną część - babiniec na dole, u góry kaplica, z galerią wokół. Przywrócono też podcienia.

Na poniższym zdjęciu widać, że podcienia wsparte są na rysiach. Dokładnie widać też kształt galeryjki.
Przy odnawianej cerkwi, można zobaczyć fragmenty starego dachu, dokładnie rzecz biorąc, fragment bani.

Przebudowa z 1903 usunęła gont ze ścian i wprowadziła blachę na dach. Obecnie przywraca się obicie gontem.
Wnętrze jak można się domyślać jest puściuteńkie, nie ma nawet podłogi. Po obejrzeniu samej cerkwi, warto podejść kilkadziesiąt kroków dalej, na cmentarz. Tym bardziej, że można na nim zobaczyć krzyże bruśnieńskie:

Krzyże bruśnieńskie, to te trzy u dołu i ten w środku
Inną ciekawostką są nagrobki osadników niemieckich, zwłaszcza w stylu bruśnieńskim.




Plan, jaki ma Muzeum Kresów, jest niesamowity - chcą odbudować cerkiew, a co ciekawsze, chcą przywrócić w miarę oryginalne wyposażenie, z ikonostasem na pierwszym miejscu. Oby im się to udało!
Pozdrawiam, zapraszam zaś!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz